Jego wystąpienie przed Senacką Komisją ds. Bankowości ewidentnie rozczarowało inwestorów. Amerykański indeks S&P 500, który przed tym przemówieniem zyskiwał nawet 0,6 proc., po nim był już na minusie. – To, że szef Fedu nie wymienił żadnych konkretnych bodźców, jednoznacznie wskazuje, że nie ogłosi on w sierpniu nowego programu stymulacyjnego, zwłaszcza zaś kolejnej rundy skupu aktywów. To wystąpienie było zdecydowanie bardziej gołębie, niż oczekiwano na rynkach – oceniła Kathy Lien, dyrektor zarządzająca BK Asset Management.

Najbliższe posiedzenie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC), czyli organu Fedu sterującego polityką pieniężną w USA, zaplanowane jest na przełom lipca i sierpnia. Oczekiwania, że FOMC zdecyduje się wtedy na trzecią rundę skupu aktywów za dodrukowane pieniądze (QE), wzrosły po serii rozczarowujących danych z amerykańskiej gospodarki, zwłaszcza z rynku pracy. Fed ma tzw. podwójny mandat, który zobowiązuje go nie tylko do dbania o stabilność cen, ale też do utrzymywania stopy bezrobocia między 5 a 6 proc. W czerwcu wynosiła ona 8,2 proc. – Sądząc po zatrudnieniu, sprzedaży detalicznej, inwestycjach i zyskach spółek, USA osuwają się w recesję – ocenił wczoraj Bill Gross, zarządzający w największym na świecie towarzystwie funduszy obligacji PIMCO.

Bernanke przyznał, że bezrobocie będzie zapewne zmniejszało się „frustrująco wolno". Ale opublikowane wczoraj dane o produkcji przemysłowej, która wzrosła w czerwcu o 0,4 proc., nieco bardziej, niż oczekiwali ekonomiści, po spadku o 0,2 proc. w maju, wskazują, że koniunktura w USA nie jest tak słaba, aby uzasadnić trzecią rundę QE. Dilerzy amerykańskich obligacji oceniają średnio, że prawdopodobieństwo wznowienia tego programu wynosi 70 proc., ale większość z nich uważa, że dojdzie do tego najwcześniej we wrześniu.