Cena odsprzedawanych domów wzrosła jednak wówczas o 7,9 proc., do 189,4 tys. USD. To może wskazywać, że ożywienie na amerykańskim rynku nieruchomości będzie dosyć umiarkowane w nadchodzących miesiącach. Sektor ten wydawał się ostatnio jasnym punktem na tle reszty zwalniającej gospodarki. W środę opublikowano dane mówiące, że w czerwcu rozpoczęto budowę 760 tys. domów, najwięcej od października 2008 r.

Dane nadchodzące z rynku pracy nie skłaniają jednak do optymizmu. W zeszłym tygodniu Amerykanie złożyli 386 tys. wstępnych wniosków o zasiłki dla bezrobotnych, o 36 tys. więcej niż tydzień wcześniej. Analitycy prognozowali, że złożą tylko 365 tys. Lipcowe statystyki zwykle cechują się dużymi wahaniami. Jest to bowiem okres, w którym fabryki samochodów w USA są na krótko zamykane w celu wymiany sprzętu. Jednakże dane z ostatnich miesięcy potwierdzają, że rynek pracy słabnie. W kwietniu, maju i czerwcu miesięczny przyrost nowych etatów był mniejszy niż 100 tys.

Tymczasem indeks koniunktury w przemyśle w regionie Filadelfii liczony przez filadelfijski oddział Rezerwy Federalnej wzrósł w lipcu do minus 12,9 pkt z minus 16,8 pkt w czerwcu. Trzeci miesiąc z rzędu wskazuje on jednak na dekoniunkturę. Jego odczyt okazał się też gorszy od prognoz analityków. Indeks wyprzedzający koniunkturę liczony przez Conference Board spadł w czerwcu do 0,3 pkt z 0,4 pkt w maju.