Należący do grupy Volkswagena Bentley w pierwszej połowie roku sprzedał blisko 4 tys. pojazdów, o 32 proc. więcej niż w takim samym okresie poprzedniego roku. Przy tym sprzedaż w państwach rozwijających się rośnie dużo szybciej niż w krajach rozwiniętych (ogólnie 80 proc. aut tej marki trafia poza Wielką Brytanię). Ta tendencja wymaga od Bentleya dostosowania się do potrzeb klientów z pierwszej z tych grup rynków, które wyraźnie różnią się od wymagań zachodnich krezusów. W krajach, gdzie notorycznie dochodzi do porwań i napadów rabunkowych, bogacze życzą sobie na przykład pojazdów opancerzonych.
Na te potrzeby odpowiedział już inny producent luksusowych aut Jaguar Land Rover. Bentley, ulubiona marka książkowego Jamesa Bonda (w filmowych adaptacjach powieści częściej zasiadał on za kółkiem astonów martiów), oficjalnie jeszcze się na to nie zdecydował. Dyrektor finansowy spółki Jan-Henrik Lafrentz tłumaczy, że wciąż kalkuluje ona opłacalność takiego przedsięwzięcia. Nieoficjalnie jednak mówi się, że w przeszłości na specjalne zamówienia Bentley produkował kuloodporne pojazdy. Taką wersję modelu Turbo R posiada podobno książę Karol.