– Trudno sobie wyobrazić, by świat wrócił do poziomu 50-60 dolarów za baryłkę ropy - powiedział prezes ConocoPhilips Ryan Lance podczas konferencji branżowej Norway's Offshore Northern Seas. Cena ropy systematycznie oscyluje wokół ponad 100 dolarów za baryłkę, i Lance należy do tych przedstawicieli branży, którzy liczą, że może ona jeszcze wzrosnąć mimo nowych źródeł podaży, takich jak złoża łupkowe w USA. (...) – Jest zbyt wcześnie, by stwierdzić, jak duży będzie to miało wpływ na globalne ceny ropy, ale w perspektywie 30, 40, 50 lat popyt powinien znacząco wzrosnąć – dodał.
Prezes Statoil Helge Lund powiedział, że norweski gigant naftowy tworzy swoje scenariusze biznesowe, zakładając, że ceny ropy pozostaną wysokie. (...) Dodał, że złoża naftowe Statoil mogą być opłacalne przy cenie nieprzekraczającej 90 dolarów za baryłkę, ale jeżeli dojdzie do jej spadku, firma może mieć problemy z rentowną eksploatacją kolejnych odkryć. Na początku tygodnia koncern podał, że planuje radykalnie zwiększyć wydatki na eksplorację w Arktyce.
Rystad Energy sugeruje z kolei, że ceny muszą pozostać powyżej 110 dolarów za baryłkę, by nadążyć za rosnącym popytem. Ta firma analityczna oczekuje, że dzienna produkcja ropy wzrośnie do 2020 roku o 11 milionów baryłek, do 100 milionów. To wymaga jednak eksploatacji nowych złóż. – By było to możliwe, potrzebujemy wysokich cen ropy, dużej mobilizacji kapitału, a także zwiększenia mocy produkcyjnych – powiedział dyrektor zarządzający firmy Jarand Rystad.(...)
Jednym z uważniej obserwowanych procesów jest północnoamerykański boom na ropę wydobywaną z łupków. Produkcja z tego źródła ma się potroić do 2020 roku i osiągnąć 6,5 miliona baryłek dziennie, wobec 2-2,5 miliona baryłek obecnie, twierdzi firma Rystad Energy. Jest przekonana, że wzrost produkcji ropy z łupków w USA pomógł ograniczyć ceny. – Bez tego mielibyśmy w ostatnich kilku latach znacznie wyższe ceny ropy, co unieruchomiłoby światową gospodarkę i wyhamowało rozwój w wielu regionach świata na kilka lat – podkreślił Rystad.
– Ni z tego ni z owego produkcja w Teksasie znów jest taka jak w Norwegii – powiedział Torbjorn Kjus, analityk w największym norweskim banku, DNB. Dodał, że popyt spada w USA i w Europie, co każe mu przypuszczać, że globalne ceny ropy spadną do 2020 roku do 90 dolarów. To może ograniczyć eksploatację w Arktyce, która wydaje się kluczowa dla krajów takich jak Norwegia, gdzie produkcja spada w tempie 4-5 procent rocznie. Ale menedżerowie firm naftowych obstawiają przeciwny scenariusz. – Obecnie cena ropy utrzymuje się powyżej 100 dolarów za baryłkę i myślę, że stanie się to normą – powiedział Ashley Heppenstall, prezes Lundin Petroleum. Ta szwedzka firma naftowa ma udział w gigantycznym złożu Johan Svedrup na Morzu Północnym, a także działki na Morzu Barentsa. Nie zmienia swoich planów eksploracyjnych na Arktyce, nawet jeżeli cena ropy spadnie do 60 dolarów, pod warunkiem że będzie to poziom stabilizacji. Jej prezes uważa, że „wszelkie zawirowania podażowe" mogą doprowadzić do „znaczącego skoku" cen ropy w porównaniu z dzisiejszym poziomem. Tłum. TK