Jak podają dziś światowe agencje (m.in. Reuters i Bloomberg), Brithish Petroleum miał dobrowolnie przyznać się, że ponosi winę za pożar i zatonięcie platformy wiertniczej Deepwater Horizon w Zatoce Meksykańskiej w kwietniu 2010 r.
Sam koncern w opublikowanym na stronie oświadczeniu podaje jedynie, że "prowadzi zaawansowane rozmowy z amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości (DoJ) i Komisją Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) w zakresie proponowanych uchwał rządu federalnego USA i zastrzeżeń SEC przeciwko BP w związku z incydentem na platformie Deepwater Horizon". Koncern podaje, że końcowego porozumienia jeszcze nie osiągnięto.
BP był głównym właścicielem odwiertu Macondo, nad którym pracowała platforma Deepwater Horizon. Jej pożar w kwietniu 2010 r. oraz wyciek ropy, który w jego wyniku nastąpił, kosztował życie 11 ludzi i miliony morskich organizmów oraz ptaków. Do wody dostało się 5 mln baryłek ropy, koncern zebrał z wody ok. 800 tys. baryłek ropy. Swoje straty bezpośrednie BP ocenił na 17 mld dol. Skażone zostały wybrzeża dwóch stanów USA (Floryda i Luizjana). Koszty likwidacji wycieku zostały oszacowane w sumie na 41 mld dol.
Katastrofa skutkowała lawiną pozwów, tak w stosunku do właścicieli złoża (oprócz BP to firma Anaderko - 25 proc. i japoński Mitsui - 10 proc.). A także do partnerów - Transocean (właściciel platformy) i Halliburton - projektant cementowej plomby, która - zdaniem ekspertów - pozwoliła gazom dostać się na platformę i spowodować wybuch, a potem pożar. W 2011 r. Anadarko i Mitshui zapłaciły BP odpowiednio 4 mld dol. i 1,06 mld dol.
BP wyprzedaje aktywa, by mieć fundusze na odszkodowania. Dotąd pozbyła się majątku na kwotę ok. 23 mld dol. Finalizuje sprzedaż połowy rosyjskiego koncernu TNK-BP koncernowi Rosneft.