W USA poprawił się popyt na domy i lepsza jest sytuacja na rynku pracy. W Chinach szybciej rosną produkcja przemysłowa i sprzedaż detaliczna. Na oba te kraje przypada jedna trzecia światowej gospodarki. Teraz ciąży na nich szczególna odpowiedzialność przy recesji w strefie euro i stagnacji w Japonii. – Jednoczesna poprawa koniunktury w Chinach i w USA to nadzwyczaj dobra wiadomość – uważa Jim O'Neill, szef Goldman Sachs Asset Management.
Podobną opinię wyrazili zarządzający funduszami w ankiecie przeprowadzonej przez Bank of America Merrill Lynch, której wyniki opublikowano w miniony wtorek. Ich prognozy wzrostu okazały się najwyższe od lutego 2011 r., a przewidywania dla chińskiej gospodarki wzrosły do poziomu najwyższego od trzech lat.
Po raz pierwszy od siedmiu miesięcy większość ankietowanych wyraziła przekonanie, że będą się poprawiały, a nie pogarszały wyniki finansowe spółek. Większość inwestorów uważa też, że spółki zasoby gotówkowe powinny wykorzystać do rozwoju działalności i zwiększenia wydatków inwestycyjnych, a nie na równoważenie bilansów czy skupowanie akcji z rynku. 37 proc. ankietowanych inwestowało w akcje firm z emerging markets obecne na globalnym rynku, w porównaniu z 32 proc. w październiku.
Citigroup sprawdza, czy najnowsze dane są lepsze czy gorsze od prognozowanych i okazało się, że wskaźniki publikowane w USA i w Chinach coraz bardziej przewyższają oczekiwania. Tzw. indeks zaskoczenia dla USA wzrósł do 57 pkt z minus 65,3 w lipcu, a dla Chin do 27,3 z minus 87,8 w maju.