Wzrost sprzedaży o 0,4 proc. był w minionym miesiącu mniejszy niż 0,5 proc. odnotowane w maju, co też okazało się wynikiem gorszym od pierwotnie szacowanego – poinformował Departament Handlu. Średnia prognoz 82 ekonomistów przewidywała w czerwcu wzrost o 0,8 proc. Co gorsza sprzedaż w porównaniu z majem w ogóle się w USA nie zmieniła, jeśli nie uwzględniać największej od listopada zwyżki sprzedaży samochodów.
Z tych danych wynika, że musi trochę potrwać, zanim wydatki konsumpcyjne, największa część gospodarki, przyspieszą, gdyż teraz Amerykanie przystąpili do odbudowywania oszczędności. Z drugiej strony jednak tańsze kredyty, wyższe ceny domów i akcji, a także poprawa na rynku pracy pomagają utrzymać popyt na droższe przedmioty, takie jak właśnie samochody.
Boom na tym rynku sprzyja też amerykańskiemu przemysłowi, który wytwarza około 12 proc. tamtejszego PKB. Potwierdził to wczorajszy raport nowojorskiej Rezerwy Federalnej o najszybszym od pięciu miesięcy rozwoju produkcji przemysłowej w rejonie Nowego Jorku. Ogólny indeks gospodarczy wzrósł tam do 9,5 pkt., poziomu najwyższego od lutego, z 7,8 pkt w czerwcu. Każdy odczyt tego wskaźnika powyżej zera oznacza rozwój przemysłu. Mediana prognoz ekonomistów wynosiła dla niego 5 pkt.
W przeciwieństwie do konsumentów głębiej sięgają do przepastnych kieszeni amerykańskie spółki. Zamówienia na dobra inwestycyjne, co jest zapowiedzią przyszłych wydatków, wzrosły w maju o 1,5 proc. i był to trzeci z rzędu miesiąc ich wzrostu. To najdłuższy zwyżkowy okres w tym sektorze od października 2011 r.
Prezesi spółek z większym optymizmem patrzą na gospodarkę. Indeks ich prognoz, obliczany przez kwartalnik „Business Roundtable", wzrósł w minionych trzech miesiącach do 84,3 pkt i jest najwyżej od roku.