W minionym roku Putin wygrał wybory, obiecując zwiększenie wydatków w różnych sektorach, od edukacji po obronę. Ale w minioną niedzielę po raz pierwszy przyznał, że ograniczenia wydatków będą konieczne, gdyż gospodarka słabnie razem z resztą świata. – Rząd stanął teraz przed trudnym wyborem: w niektórych miejscach musimy zmniejszyć zapowiadane wydatki – powiedział Putin na spotkaniu ze studentami we Władywostoku. – Co zatem możemy zrobić? – zapytał. – Musimy wszystko dokładnie policzyć – odpowiedział.
Ministerstwo Finansów ma kłopoty z obliczeniem, jak poradzić sobie ze spadkiem przychodów szacowanym na ten rok na 1 bln rubli (30 mld USD). Dzieje się tak, bo mniejsze od zakładanych są wpływy z podatków i praktycznie została wstrzymana prywatyzacja. Rozważa się więc redukcję wydatków, jak też sięgnięcie do funduszy z eksportu ropy gromadzonych na czarną godzinę.
Od 2000 r., kiedy Putin po raz pierwszy został prezydentem, cieszył się dużą popularnością, bo wzrost płac na państwowych posadach i emerytur umożliwiały wysokie ceny ropy, gazu i metali, które są podstawą rosyjskiego eksportu. Roczne tempo wzrostu sięgało 7 proc. przed wybuchem kryzysu finansowego w 2009 r.
Teraz rosyjska gospodarka cierpi z powodu spadającej produkcji przemysłowej, odpływu kapitału szacowanego na ten rok na 70 mld USD i słabych inwestycji. Zmniejsza się też popyt na rosyjski eksport. W minionym tygodniu Ministerstwo Gospodarki obniżyło prognozę tegorocznego wzrostu PKB do 1,8 proc.