Wielkość planowanej oferty nie jest jeszcze znana, nieoficjalne szacunki mówią, że IPO może wycenić całą firmę na 2,5 mld–3 mld funtów. Na rynek ma trafić 41 proc. akcji spółki, a dodatkowe 10 proc. ma zostać przyznane jej pracownikom. Będzie to więc najprawdopodobniej największa oferta publiczna na londyńskiej giełdzie od co najmniej 2010 r.
1,2 mld funtów nawet tyle może sięgnąć wartość oferty publicznej Royal Mail
Sprzedaż Royal Mail to również największa prywatyzacja od wczesnych lat 90. Jak można się było spodziewać, sprzedaż pakietu akcji tej spółki wywołuje duże emocje. Wszak na sprywatyzowanie brytyjskiej poczty nie chciała przystać nawet tak wielka zwolenniczka wyprzedaży państwowego majątku jak premier Margaret Thatcher. – Nie będę prywatyzowała głowy królowej – argumentowała w latach 80., gdy przedstawiano jej pomysły sprzedaży Royal Mail. (Wspomniana przez nią głowa królowej odnosi się do wizerunku na brytyjskich znaczkach pocztowych). Rząd Davida Camerona argumentuje jednak, że trzeba sprywatyzować Royal Mail, by firma ta mogła dalej funkcjonować, zachowując dotychczasowy standard usług. W ostatnich latach znalazła się ona bowiem pod finansową presją. Przegrywała konkurencję z firmami kurierskimi, a e-maile, komunikatory internetowe oraz SMS-y sprawiły, że spadł popyt na jej usługi.
Związki zawodowe działające w Royal Mail mocno sprzeciwiają się jej prywatyzacji i zapowiadają strajk. Brytyjski rząd zapewnia jednak, że działania związkowców nie są w stanie zablokować prywatyzacji.
Wielka Brytania, prywatyzując Royal Mail, idzie w ślady Niemiec, Austrii, Holandii oraz Belgii, które sprzedały już część lub całość swoich udziałów w narodowych operatorach pocztowych. Oferta publiczna belgijskiej poczty Bpost przyniosła w czerwcu na giełdzie w Brukseli 2,9 mld euro.