Odsetek pożyczonych akcji spółek z indeksu Euro Stoxx 50, ilustrujący skalę zakładów przeciwko tym papierom spadł do 1,7 proc. ogólnej ich liczby z 3,2 proc. dwa lata temu i 24 proc. w apogeum kryzysu zadłużeniowego, wskazują dane londyńskiej firmy Markit.  Bycze pozycje obstawiające zwyżkę notowań europejskich walorów osiągnęły najwyższy poziom od 2007 r. , wynika z ankiety przeprowadzonej przez Bank of America wśród zarządzających aktywami o wartości ponad pół biliona dolarów.

Coraz więcej inwestorów nabiera zaufania do akcji europejskich spółek ignorując przestrogi pesymistów, którzy wskazują, że gospodarki państw strefy euro, poza Niemcami, wyglądają marnie, a rekordowo niski wolumen obrotów świadczy o braku przekonania graczy do perspektyw rynku mimo 61-proc. zwyżki Euro Stoxx 50 w okresie ostatnich dwóch lat. A przecież w ostatnim czasie nie drożeją  tylko akcje, ale także obligacje takich państw jak Hiszpania i Włochy, wzmocniło się euro.

- To zwie się bólem tego, który się pomylił - diagnozuje Anthony Lawler, zarządzający GAM Holding. W Europie wciąż jest ryzykownie, przyznaje, ale jednocześnie zauważa, iż inwestorzy sądzą, że prawdopodobieństwo zaistnienia zagrożeń jest mniejsze niż sześć ,czy 12 miesięcy temu.

We wrześniu 2011 r. traderzy pożyczyli akcje europejskich spółek o wartości 165 miliardów dolarów. Pożyczenie walorów  jest pierwszym krokiem w grze na krótko, kiedy sprzedający następnie upłynnia takie papiery licząc na spadek ich kursu i możliwość odkupienia po niższej cenie oraz zarobienia na różnicy kursu.

Dwa lata później, po tym kiedy Mario Draghi, szef Europejskiego Banku Centralnego, zapowiedział, że zrobi wszystko aby uratować wspólną walutę, wartość pożyczonych akcji spadła o 12 proc. do 145 miliardów dolarów. Zdaniem ekspertów, taka zmiana świadczy  o zamknięciu lub wygaśnięciu krótkich pozycji o wartości 80 miliardów dolarów.