W pewnym momencie w poniedziałek za euro było trzeba zapłacić już tylko 1,1864 USD, czyli niewiele więcej, niż ten kurs miał – według średnich prognoz analityków – wynosić pod koniec 2015 r. Jak wskazuje Sebastien Galy, strateg walutowy Societe Generale, te prognozy były zbyt ostrożne i będą musiały zostać skorygowane.
Według niego euro osłabi się do 1,14 za dolara. Najbardziej pesymistyczni są obecnie analitycy Citigroup i Barclays, którzy spodziewają się, że w perspektywie roku kurs wspólnej europejskiej waluty zanurkuje do 1,07 USD. To byłby najniższy poziom od kwietnia 2003 r.
Ostatniego dnia grudnia za euro było trzeba zapłacić jeszcze blisko 1,22 USD. Gwałtowne osłabienie euro w kolejnych dniach analitycy tłumaczą głównie wywiadem, którego prezes Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi udzielił niemieckiemu dziennikowi Handelsblatt. W opublikowanej w piątek rozmowie szef frankfurckiej instytucji sugerował, że rozpoczęcie przez nią skupu obligacji skarbowych za wykreowane pieniądze jest tylko kwestią czasu.
Takiej interpretacji słów Draghiego sprzyjały rozczarowujące dane o dynamice cen w niektórych krajach strefy euro.
W miniony wtorek hiszpański urząd statystyczny wstępnie oszacował, że w grudniu indeks cen konsumpcyjnych spadł tam o 1,1 proc. rok do roku, po zniżce o 0,5 proc w listopadzie. Z tak głęboką deflacją Hiszpania po raz ostatni zmagała się latem 2009 r., ale wówczas jej gospodarka była w recesji, podczas gdy pod koniec 2014 r. należała do najszybciej rosnących gospodarek eurolandu.