Polityczna zmiana ropą pachnąca

Krótka recesja i zła koniunktura na rynku ropy doprowadziły do tego, że po ponad dziewięciu latach zmieni się w Ottawie rząd. Kraj ma wciąż jednak dosyć dobre perspektywy.

Aktualizacja: 25.10.2015 09:46 Publikacja: 25.10.2015 09:45

Justin Trudeau, lider Partii Liberalnej, wygrał wybory i zostanie nowym premierem Kanady. Pomogła mu

Justin Trudeau, lider Partii Liberalnej, wygrał wybory i zostanie nowym premierem Kanady. Pomogła mu w tym techniczna recesja i naftowa dekoniunktura.

Foto: Archiwum

Gdy prezydent USA Richard Nixon odwiedzał w 1972 r. Ottawę, ówczesny kanadyjski premier Pierre Trudeau przedstawił mu swojego czteromiesięcznego syna Justina. – Dzisiejszego wieczoru odłóżmy na bok formalności. Chciałbym wznieść toast za przyszłego premiera Kanady Justina Trudeau – powiedział Nixon. 19 października 2015 r. Justin Trudeau, przywódca Partii Liberalnej, wygrał wybory parlamentarne i wszystko wskazuje na to, że będzie nowym premierem Kanady. Stosunkowo młody polityk, czasem porównywany z Barackiem Obamą, odsunął od władzy rządzących od 2006 r. konserwatystów premiera Stevena Harpera. To, że odniósł tak duży sukces wyborczy, było w dużej mierze skutkiem tego, że Kanada odczuła załamanie koniunktury na rynku naftowym i weszła w tym roku w recesję. Z powodu kryzysu w Chinach i dużej podaży ropy na rynku kanadyjska gospodarka, podobnie jak australijska czy brazylijska, znalazła się pod presją. Wygląda na to, że nadszedł czas, by dostosowała ona swój model rozwoju gospodarczego do wyzwań kolejnej fali światowego kryzysu.

Zawirowania na zielonej wyspie

Przez ostatnie 12 miesięcy dolar amerykański umocnił się o 16 proc. wobec dolara kanadyjskiego, a przez ostatnie trzy lata o ponad 30 proc. Choć na początku października kurs kanadyjskiej waluty (zwanej „loonie") odbił się wraz ze wzrostem cen ropy naftowej, to wciąż jest w okolicach najsłabszego poziomu od dziesięciu lat. Dolar kanadyjski jest obecnie najsłabszy od 11 lat. O rynkowych nastrojach świadczy choćby to, że kilka miesięcy temu analitycy nadali mu mocno na wyrost miano „najbardziej nielubianej waluty świata". Od poniedziałkowych wyborów dolar USA umocnił się wobec kanadyjskiego o 0,6 proc. TSX, czyli indeks giełdy w Toronto, niewiele się w tym czasie zmienił (choć następnego dnia po wyborach umiarkowanie wzrósł), a od początku roku spadł o ponad 5 proc. Kanadyjski rynek nie cieszy się więc względami inwestorów, do czego przyczyniła się kiepska sytuacja w branży naftowej oraz ogólna kondycja gospodarcza kraju.

W pierwszym półroczu Kanada była pogrążona w recesji. Po wzroście PKB o 0,6 proc. w końcówce 2014 r. gospodarka skurczyła się o 0,2 proc. w pierwszym kwartale i o 0,1 proc. w drugim. Recesja była głównie skutkiem załamania koniunktury w przemyśle naftowym, które szczególnie mocno dotknęło „nafciarskiej" prowincji Alberty, zmuszając spółki do zamykania wielu droższych w eksploatacji projektów wydobywczych. (W prowincji Alberta koncesje naftowe posiada m.in. należąca do PKN Orlen firma Orlen Upstream Canada, przed kwietniem 2015 r. znana jako TriOil Resources. Spółka ta została zakupiona przez Orlen w 2013 r. 13 października 2015 r. Orlen Upstream Canada ogłosił, że przejmie kanadyjską spółkę Kicking Horse Energy zajmującą się głównie wydobyciem ropy i gazu łupkowego.) Dotychczasowy premier Kanady Steven Harper długo upierał się, że jego kraj nie jest pogrążony w recesji, a wcześniej utrzymywał, że Kanada jest „wyspą stabilności". Istotnie Kanada przeszła przez najgorszą fazę kryzysu w stosunkowo dobrym stanie i w odróżnieniu do swojego południowego sąsiada uniknęła kryzysu na rynku nieruchomości i w sektorze bankowym. Rząd Harpera obniżał podatki, wspierał sektor naftowy i mógł się pochwalić zbilansowanymi budżetami oraz szybszym tempem wzrostu gospodarczego niż USA. Do czasu. O ile w 2012 r. PKB Kanady wzrósł o 2 proc., a Stanów Zjednoczonych o 1,5 proc., o tyle w 2014 r. oba kraje odnotowały 2,4 proc. wzrostu gospodarczego, a prognozy Międzynarodowego Funduszu Walutowego mówią, że gdy w 2015 r. wzrost gospodarczy w USA wyniesie 2,6 proc., to PKB Kanady wzrośnie o 1 proc. Kanadzie zaszkodziła wiara jej władz w to, że ceny ropy jeszcze bardzo długo będą się utrzymywały na stosunkowo wysokim poziomie. Nie były one jednak jedyne w tym błędnym przekonaniu. Podobną złą strategię obrały Rosja, Brazylia czy Norwegia.

Skorzystali na tym Trudeau i jego liberałowie, obiecując, że bardziej zdywersyfikują gospodarkę kraju i pobudzą ją za pomocą inwestycji infrastrukturalnych. – Dzisiaj oficjalnie uznano za prawdziwe to, co Kanadyjczycy wiedzą od dawna: kraj potrzebuje inwestycji – mówił Trudeau po ogłoszeniu wyników wyborów.

Partia Liberalna w swoim programie zapowiedziała, że przez trzy lata rządów będzie utrzymywała deficyt budżetowy wynoszący 0,5 proc. PKB (czyli zrezygnuje z polityki konserwatystów mówiącej o zbilansowanym budżecie), co pozwoli zwiększyć wydatki na inwestycje. Podatek dochodowy dla najbogatszych Kanadyjczyków, ludzi zarabiających więcej niż 200 tys. dolarów kanadyjskich rocznie, zostanie podniesiony z 29 proc. do 33 proc., a stawka opodatkowania dla klasy średniej (dokładnie nie zdefiniowano jeszcze jej przedziału rocznych dochodów) ma zostać zmniejszona z 22 proc. do 20,5 proc. Jak widać, zmiany te są mało rewolucyjne, ale nie ochroniło to Partii Liberalnej przed wyborczymi oskarżeniami o sprowadzanie na kraj „katastrofy fiskalnej". – Plan liberałów to jednorożce i tęcze bez żadnych konkretów. Oni chcą w czasie globalnej niestabilności zwiększyć wydatki o 150 mld dol. – straszył w kampanii wyborczej premier Harper. Nie wspominał, że sam w latach 2009–2011 pomógł Kanadzie uniknąć recesji w podobny sposób, jak proponuje Trudeau: umiarkowanie zwiększając wydatki budżetowe.

Naftowe rozdroże

Być może Harper miał po prostu pecha. Gdyby wybory odbyły się kilka miesięcy później, mógłby się chwalić, że ożywienie gospodarcze znów zawitało do Kanady. Oznaki wzrostu gospodarczego pojawiły się już w lipcu i wszystko wskazuje na to, że trzeci i czwarty kwartał przyniosą zwyżkę PKB.

„Pomimo recesji zwykli Kanadyjczycy nie doświadczają takich trudności, jakich można by oczekiwać w kraju Zachodu pogrążonym w recesji. Sektor usług, który zatrudnia 80 proc. Kanadyjczyków, jest silny, a słaby dolar kanadyjski pomógł eksporterom. Gdy w połowie 2015 r. spadały ceny ropy, nienaftowy kanadyjski eksport wzrósł do najwyższego poziomu od czasów przed kryzysem. To wskazuje na podwójną naturę gospodarki kanadyjskiej, gdzie obszary oparte na eksploatacji surowców naturalnych, takie jak Alberta, kontrastują z przemysłową bazą w Ontario i Quebecu. Obie części gospodarki są ściśle powiązane z USA" – piszą analitycy firmy badawczej Stratfor.

Gospodarce pomógł również Bank Kanady, który dwukrotnie w tym roku ściął swoje stopy procentowe, obniżając je do poziomu 0,5 proc.

– Jest szansa, że Kanada rozwijała się w trzecim kwartale nieco szybciej niż USA. Choć sytuacja w sektorze naftowym i gazowym mocno się nie poprawiła, to się też nie pogarsza. Zaabsorbowaliśmy więc duże negatywne czynniki w I oraz II kwartale i nie są już one ciężarem dla wzrostu gospodarczego – twierdzi Douglas Porter, główny ekonomista Bank of Montreal.

– Choć kraj wszedł w techniczną recesję, to wygląda na to, że kanadyjska gospodarka znów się ożywia i w trzecim kwartale doszło do silnego odbicia – przekonuje Derek Burleton, ekonomista z Toronto-Dominion Bank.

O ile nowy rząd będzie zapewne skupiał się na wzmacnianiu sektorów gospodarki niezwiązanych z przemysłem naftowym, o tyle również będzie musiał podjąć wiele ważnych decyzji w kwestiach energetycznych. Obecny system kanadyjskich rurociągów ma moce przesyłowe zbyt niskie w stosunku do potrzeb. Już jest on zatłoczony i potrzeba budowy nowych tras przesyłowych, które umożliwią w przyszłości wysłanie większych ilości kanadyjskiej ropy i gazu na eksport. Jeden z tych kluczowych projektów – rurociąg Keystone, mający połączyć złoża ropy w Albercie z amerykańskimi rafineriami pod Nowym Orleanem – napotkał przeszkody opóźniające jego realizację zarówno w Kanadzie, jak i w USA. Jednocześnie łupkowa rewolucja sprawiła, że w Stanach Zjednoczonych zmniejszył się popyt na kanadyjską ropę. Kanada musi więc szukać innych dróg eksportowych. To zwiększa szanse realizacji projektu Energy East Pipeline, rurociągu, który ma połączyć Albertę z rafineriami we wschodniej Kanadzie. Nowy rząd będzie musiał również podejmować decyzje w sprawie ewentualnej budowy nowych terminali LNG mających umożliwić eksport kanadyjskiego gazu łupkowego do Europy i Azji.

Problemem dla kanadyjskiego rządu będzie również polityka podatkowa wobec firm naftowych. W czasach surowcowego boomu wiele z nich zaangażowało się w wydobycie ropy z piasków bitumicznych w Albercie. Ten sposób eksploatacji jest jednak drogi, a cena ropy musiałaby sięgać około 80 USD za baryłkę, by w przypadku wielu złóż producenci wychodzili na zero. To może zniechęcić rząd Partii Liberalnej do podwyższania podatków dla firm naftowych, gdyż sektor ten już i tak jest pod presją. Kontynuowanie przez gabinet Trudeau wobec firm naftowych polityki podatkowej z czasów Harpera byłoby dla branży oczywiście bardzo dobrą wiadomością.

[email protected]

Gospodarka światowa
Opłaciła się gra pod Elona Muska. 500 proc. zysku w kilka tygodni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
Jak Asadowie okradali kraj i kierowali rodzinnym kartelem narkotykowym
Gospodarka światowa
EBC skazany na kolejne cięcia stóp
Gospodarka światowa
EBC znów obciął stopę depozytową o 25 pb. Nowe prognozy wzrostu PKB
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Szwajcarski bank centralny mocno tnie stopy
Gospodarka światowa
Zielone światło do cięcia stóp