Ulubionym instrumentem chińskich graczy stały się kontrakty terminowe na surowce. Teraz właśnie tam płynie góra pieniędzy.
Handel kontraktami terminowymi na wszystko - od prętów stalowych po polichlorek winylu - w tym tygodniu wzrósł tak dynamicznie, że giełdy w Szanghaju, Dalian i Zhengzhou podniosły opłaty transakcyjne bądź ostrzegły inwestorów zalecając im ostrożność.
Liczby robią wrażenie. W czwartek z rąk do rak przeszły kontrakty opiewające na ponad 223 miliony ton prętów zbrojeniowych. To więcej niż w Chinach produkuje się ich w ciągu roku.
- Wielka kula pieniędzy przemieszcza się z rynku akcji i obligacji w stronę surowców - wskazuje Zhang Guoyu, szanghajski analityk firmy maklerskiej Tebon Securities Co. Zwraca uwagę, że w ostatnim czasie wielu inwestorów otworzyło rachunki maklerskie z myślą o handlu kontraktami terminowymi na surowce.
Terminowa gorączka kojarzy się z aktywnością na rynku akcji, która latem 2015 roku skończyła się wielkim załamaniem, a także z wcześniejszymi bankami spekulacyjnymi na rynku nieruchomości, czosnku, czy nawet niektórych gatunków herbaty.