W inwestycjach kieruję się zasadami Warrena Buffetta

WYWIAD | Adam Pietruszkiewicz z zarządzającym południowoafrykańskim funduszem Coast2Coast rozmawia Michał Błasiński

Publikacja: 01.06.2016 15:06

W inwestycjach kieruję się zasadami Warrena Buffetta

Foto: Archiwum

Jakim cudem fundusz private equity wywodzący się z RPA pojawia się w Polsce?

Nie będę oryginalny. Nad Wisłę przyciągnęły nas przede wszystkim solidne fundamenty gospodarcze Polski i krajów regionu. Mamy biura w Johannesburgu, Kapsztadzie, Sydney, a kilka miesięcy temu otworzyliśmy filię w Warszawie, która daje ekspozycję na całą Europę Środkowo-Wschodnią.

Fundusze private equity działające w naszym regionie wykazują się ogromnym optymizmem. Z badania przeprowadzonego przez Deloitte wynika, że w ciągu najbliższych miesięcy prawie trzy czwarte podmiotów skoncentruje się na nowych inwestycjach...

Podzielam optymizm kolegów po fachu. W Polsce i w pozostałych krajach regionu jest w tej chwili dobry klimat do akwizycji. Dla mnie liczą się przede wszystkim fundamenty. Fundusze private equity zwracają uwagę na wskaźniki gospodarcze, a te są bardzo optymistyczne. Wzrost PKB w IV kwartale w regionie Europy Środkowej wyniósł 3,6 proc. Poza tym mamy do czynienia z niską inflacją, a dodatkowo w Polsce z niską stopą bezrobocia. Z punktu widzenia funduszy PE jest w tej chwili dobry moment, by wejść w nowe przedsięwzięcia, które w ciągu kolejnych lat mogą zaowocować zadowalającą stopą zwrotu.

Cieszy słaba koniunktura panująca na GPW?

Oczywiście, że tak. Giełda jest poniekąd naszym konkurentem, jej słabość niewątpliwie nam służy. Trudności z pozyskaniem kapitału przez giełdę pchają firmy w objęcia private equity, a konkurencja na polskim rynku funduszy jest stosunkowo niewielka. Jeśli właściciel firmy X ma w głowie wizję upłynnienia majątku, to na pewno giełda nie jest teraz najlepszą ścieżką. Fundusze takie jak Coast2Coast mogą przedstawić ciekawszą ofertę.

Aktywność funduszy private equity można zaobserwować na GPW, zarówno po stronie wzywającego, jak i oferującego akcje. W marcu zarządzany przez grupę Private Equity Managers fundusz MCI.EuroVentures wezwał do sprzedaży akcji ATM. Miesiąc później Enterprise Investors przeprowadził ofertę publiczną Polskiego Banku Komórek Macierzystych. Szukacie okazji na giełdzie?

Co do zasady nie. Transakcje zakupu spółek z giełdy przez fundusze private equity to bardzo skomplikowane przedsięwzięcie. Koszty prawne i wszystkie procedury skutecznie nas od tego zniechęcają. Dużo szybciej i łatwiej jest dokonać transakcji poza giełdą. Ale biorąc pod uwagę fakt, że wyceny na GPW są bardzo atrakcyjne, nie wykluczam, że kiedyś sami skusimy się na jakiś podmiot. Nieustannie monitorujemy sytuację na warszawskiej giełdzie i dostrzegamy spółki, które wpisują się w naszą politykę inwestycyjną. Generalnie w najbliższym czasie spodziewam się większej aktywności funduszy private equity na GPW w roli wzywającego.

Pod koniec zeszłego roku kupiliście firmę Sonko, która zajmuje się sprzedażą żywności, m.in. ryżu. Co dalej? Ile chcecie wydać?

Tego lata przeprowadzimy co najmniej jedną transakcję, której wartość przekroczy 100 mln zł. W ciągu najbliższych pięciu lat chcemy wydać w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej kwotę rzędu 500 mln euro (2,18 mld zł – red.).

Czy w przyszłości któraś z przejętych firm trafi na giełdę? Średnio co ósma spółka notowana na GPW została wprowadzona na rynek właśnie przez fundusz PE. Poprawicie statystyki?

Ścieżka wyjścia z inwestycji poprzez wprowadzenie na giełdę to naturalny element działalności wielu funduszy PE. U nas odbywa się to w nieco mniej standardowy sposób. Coast2Coast nie sprzedaje poszczególnych spółek poprzez giełdę. Tworzymy holdingi, które następnie wprowadzamy na rynek giełdowy. Nie chciałbym, żeby to brzmiało zbyt górnolotnie, ale działamy podobnie jak fundusz Berkshire Hathaway Warrena Buffetta.

Proszę powiedzieć nieco więcej o tych holdingach...

Zbudowaliśmy dwie platformy Ascendis oraz Bounty Brands. Są to wehikuły inwestycyjne, skoncentrowane na konkretnych branżach. Pierwszy z nich szuka okazji m.in. w branży medycznej czy ochrony zdrowia. Drugi skupia się m.in. na branży żywnościowej, odzieżowej i kosmetycznej. Akcje Ascendis Health są notowane na giełdzie w Johannesburgu. Akcje platformy Bounty Brands pojawią się w przyszłym roku na giełdzie w Londynie i Johannesburgu.

A może jeszcze na GPW?

Docelowo chciałbym, aby około 40 proc. wyniku EBITDA Bounty Brands powstawało w Europie Środkowo-Wschodniej. Jeśli to osiągniemy, być może rozważymy możliwość wprowadzenia notowań akcji na GPW. Po zakończeniu IPO Bounty Brands zaczniemy budować trzeci holding skoncentrowany wyłącznie na Polsce i krajach ościennych. Plan jest taki, że około 70–80 proc. wyniku EBITDA będą generować firmy polskie oraz regionalne. Docelowo chciałbym, aby kiedyś ten holding trafił na warszawską giełdę.

Jak wygląda wasz warszawski zespół?

Zespół składa się z czterech profesjonalistów, lada chwila z RPA dołączy piąta osoba. Jesienią dojdzie jeszcze jeden ekspert, a więc zespół będzie liczył już sześć osób.

A w jaki sposób szukacie spółek do portfela? Jak w praktyce wygląda proces inwestycyjny?

Są trzy główne metody selekcji spółek. Pierwszy kanał tworzą spółki będące pośrednikami w transakcjach M&A. Mam tu na myśli doradców, takich jak np. Deloitte. To one dostarczają nam ciekawych pomysłów i niejako mobilizują do działania. Drugi, mniej formalny sposób to networking, czyli mówiąc po polsku budowanie relacji biznesowych. Odbywa się to na różnego rodzaju konferencjach oraz na mniej lub bardziej formalnych spotkaniach. W pracy, jaką wykonuję, trzeba być otwartym i umieć rozmawiać z ludźmi. Trzeci sposób szukania okazji inwestycyjnych to samodzielna analiza rynku nakierowana na selekcję firm pasujących do naszego profilu inwestycyjnego. Sami wychodzimy z inicjatywą, kontaktujemy się z właścicielem, chcemy porozmawiać w cztery oczy i poznać firmę.

I jaka jest ta pierwsza reakcja na takich spotkaniach, które sami inicjujecie?

Właściciele prawie zawsze mówią to samo: „nie jesteśmy na sprzedaż". To zabawne, ponieważ jakieś 90 proc. firm, które kupiłem w trakcie swojej kilkunastoletniej kariery zawodowej, początkowo „nie było na sprzedaż". Ale koniec końców udało się dokonać transakcji.

Nasz model polega na tym, że chcemy zatrzymać dotychczasowego właściciela w firmie. Budujemy partnerskie relacje, chcemy, aby nadal nią zarządzał, czerpał wymierne korzyści z jej rozwoju. Długofalowo jest to korzystne dla obydwu stron.

Na początku rozmowy chwalił pan perspektywy gospodarcze Polski. Ale czy jako inwestor nie obawia się pan ryzyka politycznego? Od dłuższego czasu kładzie się ono cieniem na warszawskiej giełdzie.

Ryzyko polityczne, o którym trąbią media, jest mocno przejaskrawione. Ma ono bezpośredni wpływ chociażby na notowania złotego, ale z punktu widzenia długoterminowego inwestora, takiego jak fundusz private equity, nie ma praktycznie żadnego znaczenia. Paradoksalnie: im więcej tego typu niepokojów, tym lepiej. W środowisku utrzymującej się niepewności nowe spółki mogą zostać nabyte za korzystną cenę, co bardzo mnie cieszy. Gdybyśmy mieli horyzont trzech–pięciu lat, to pewnie bym się martwił. W Coast2Coast myślimy długofalowo.

Co to znaczy?

Warren Buffett zwykł mawiać, że „najlepszym przedziałem czasowym trzymania akcji jest wieczność". Nasza firma wyznaje taką samą zasadę. Standardem w branży PE jest kilkuletni horyzont inwestycyjny. Nasze podejście jest diametralnie inne. Kupując firmę, wiążemy się nią „na zawsze". Taka myśl przyświecała mi w chwili zakupu Sonko, tak też będzie w trakcie kolejnych przejęć. Inwestujemy wyłącznie w firmy, których model działania jest prosty i możliwy do wytłumaczenia w pięć minut.

Na sam koniec wróćmy jeszcze na chwilę do tej nieszczęsnej polityki. Szefowie z RPA nie pytają pana, co z tą Polską?

Hm... punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Mam ten komfort, że moi szefowie prowadzą biznes w RPA, a więc żyją tamtejszymi realiami. Proszę mi wierzyć na słowo: z południowoafrykańskiej perspektywy Polska jest oazą stabilności, spokoju i przewidywalności. Jeśli miałbym to umiejscowić na skali od 1 do 10, to RPA dostałby jedynkę, nasz kraj, powiedzmy, siódemkę, a na przykład Luksemburg dziesiątkę.

Jest coś, co nie pozwala panu spać po nocach?

Bardzo martwi mnie niepewność związana z kwestiami regulacyjnymi po stronie podatków i opłat nakładanych na konkretne sektory gospodarki. Przykładem może być zapowiadany podatek obrotowy od sprzedaży detalicznej. Gdzieś z tyłu głowy mam świadomość, że politycy mogą wpaść na kolejne podobne pomysły. To chyba największe zmartwienie...

CV

Dyrektor inwestycyjny polskiego oddziału funduszu private equity Coast2Coast Capital. W przeszłości związany zawodowo m.in. z Riverside Polska. Posiada rozległe doświadczenie w procesach due diligence, wycen, negocjacji, strukturyzacji oraz dokumentacji spółek portfelowych. Ukończył zarządzanie międzynarodowe na Uniwersytecie w Bostonie.

Gospodarka światowa
EBC skazany na kolejne cięcia stóp
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
EBC znów obciął stopę depozytową o 25 pb. Nowe prognozy wzrostu PKB
Gospodarka światowa
Szwajcarski bank centralny mocno tnie stopy
Gospodarka światowa
Zielone światło do cięcia stóp
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Inflacja w USA zgodna z prognozami, Fed może ciąć stopy
Gospodarka światowa
Rządy Trumpa zaowocują wysypem amerykańskich fuzji i przejęć?