Cena ropy gatunku WTI spadła we wtorek rano do 39 USD za baryłkę, by później lekko się odbić do 40 USD. Od czerwcowego szczytu zniżkowała o 22 proc., co oznacza, że na rynku naftowym zaczęła się bessa. Ostatnie tygodnie były również kiepskie dla wielu innych surowców, zwłaszcza energetycznych i rolnych. Soja staniała w ciągu miesiąca o 15 proc., pszenica o 7,9 proc., aluminium o 1,5 proc., a miedź o 0,6 proc. Zyskiwały za to metale szlachetne. Złoto zdrożało w ciągu miesiąca o 0,6 proc., srebro o 1,6 proc., platyna o 9,2 proc., a pallad o 16,5 proc. Surowcowy indeks Bloomberg Commodity spadł o ponad 7 proc. od czerwcowego szczytu, więc wciąż jest jeszcze daleko, by mówić o bessie na całym rynku surowców.
Granica spadków
Przecena na rynku ropy jest związana z nadmierną podażą benzyny i oleju napędowego. Gdy w styczniu i lutym ceny ropy spadały, rafinerie wykorzystały to, zwiększając produkcję. Zapasy benzyny w USA sięgnęły pod koniec lipca poziomu 241 mln baryłek, pomimo sezonowo dużego popytu na paliwo. To poziom o 12 proc. wyższy niż pięcioletnia średnia dla sezonu letniego. Jednocześnie niektóre kraje OPEC zaczęły zwiększać wydobycie ropy, a czynniki, które ograniczały podaż w poprzednich miesiącach (np. pożary lasów zagrażające polom naftowym w Kanadzie), straciły znaczenie.
– Okres, w którym rynek potrzebuje osiągnąć równowagę, okazuje się być dłuższy niż myślano. Rynek musi się też mierzyć z nadmierną podażą ropy i produktów naftowych, a także ze wzrostem produkcji w USA – twierdzi Eugen Weinberg, szef działu analiz surowcowych w Commerzbanku.
– Zmiany będą powolne. Nadmierna podaż na rynku naftowym będzie znikała bardzo długo, a to oznacza, że wzrost cen będzie jstopniowy – prognozuje Michael Hsueh, ekonomista z Deutsche Banku. Jego zdaniem ropa powinna drożeć w końcówce roku. Surowiec gatunku WTI powinien kosztować w czwartym kwartale 49,5 USD za baryłkę, a dopiero w przyszłym roku przebić poziom 50 USD za baryłkę.
Wielu analityków uważa, że potencjał do dalszych spadków cen ropy jest niewielki. Francisco Blanch, szef działu analiz surowcowych w Bank of America Merrill Lynch, prognozuje, że spadek cen ropy zatrzyma się w okolicach 38 USD za baryłkę. – Postrzegamy to jako okazję do zakupów. Spodziewamy się więc, że cena ropy będzie pod koniec roku przekraczała 50 USD za baryłkę – uważa Blanch.