Rosja bez wątpienia pogrążona jest w kryzysie. Od 2014 r. tkwi w recesji, a problemy gospodarcze, takie jak m.in. niskie ceny ropy naftowej, przyczyniły się do złagodzenia przez rząd kursu w polityce zagranicznej. Doszło nawet do tego, że cięcia zaczęły zagrażać budżetowi obronnemu. Gdy jednak patrzymy na moskiewską giełdę, to nie widać tam oznak kryzysu. Indeks Micex na początku września pobił historyczny rekord. Od początku roku zyskał 13 proc., przez ostatnie 12 miesięcy – 17 proc., a w ciągu ostatnich trzech lat 36 proc. Papiery Rosnieftu, koncernu naftowego kierowanego przez byłego wicepremiera Igora Sieczina, zdrożały od początku roku o 42 proc., a akcje Sbierbanku, największego rosyjskiego pożyczkodawcy, aż o 52 proc. Ci inwestorzy, którzy dobrze trafili, mogli więc nieźle obłowić się na rosyjskich akcjach.
Kryzysowe perełki
Czemu sytuacja na giełdzie tak mocno kontrastuje z sytuacją w gospodarce realnej? Rosja nie jest pierwszym krajem, który doświadcza takiego fenomenu. Wszak indeksy giełdowe w USA biły w ostatnich miesiącach rekordy, choć kraj przechodzi najsłabsze od ponad 70 lat ożywienie gospodarcze. W przypadku Rosji daje też o sobie znać również to, że kryzys nie okazał się aż tak straszny, jak można było się spodziewać dwa lata temu.
– W ubiegłym roku rosyjskie akcje stały się najtańszymi wskaźnikowo papierami wśród krajów, gdzie realnie da się inwestować (pod względem wskaźników cena/zysk, cena/wartość księgowa). Dodatkowo spółki na moskiewskim parkiecie płacą wysokie dywidendy – nawet po mocnych zwyżkach kursów akcji w tym roku średnia stopa dywidendy dla indeksu to aż 5,5 proc. W dobie poszukiwania rentowności na rynku globalnym trudno przegapić tak doskonałe okazje inwestycyjne. Podobnie wygląda sytuacja z obligacjami – ryzyko bankructwa Federacji Rosyjskiej przy długu publicznym poniżej 18 proc. PKB jest niewielkie, tymczasem rentowność obligacji nadal jest niezwykle wysoka jak na obecne czasy. Gdybym miał wybierać między akcjami, walutą a obligacjami Rosji, postawiłbym właśnie na obligacje – mówi Mateusz Adamkiewicz, analityk HFT Brokers.
– Rosyjskie akcje i rubel znajdują się znacznie poniżej kluczowych poziomów wsparcia z lat 2010–2013 i z 2014 r. Jednocześnie wybroniły dno z końca 2014 r. Biorąc pod uwagę różnicę w poziomie stóp procentowych w porównaniu z krajami zachodnimi, przy pewnym uspokojeniu się sytuacji militarnej na linii Rosja–Ukraina, znalazło się wielu chętnych na ryzyko ekspozycji na rosyjskie aktywa. Widać jednak, że rynek miał rację, wyprzedając tak mocno rosyjskie aktywa w 2014 r. i przewidując, że recesja i sankcje bardzo negatywnie wpłyną na ich wyceny. Jednak jednocześnie, jak to zazwyczaj bywa przy panicznej wyprzedaży, inwestorzy i analitycy generalizowali, obniżając wycenę wszystkich rosyjskich akcji w podobny sposób. A główny rosyjski indeks przedstawia kondycję jedynie 50 największych spółek. Dlatego też, gdy sytuacja się uspokoiła, analitycy wrócili na rynek, żeby przyjrzeć się poszczególnym spółkom z osobna – wskazuje Łukasz Wardyn, dyrektor CMC Markets na Europę Wschodnią.
Dobra koniunktura na rosyjskiej giełdzie to również skutek widocznego w pierwszym półroczu odbicia na rynku naftowym. O ile ceny ropy wciąż są zbyt niskie jak na potrzeby rosyjskiego budżetu, to ustabilizowały się na poziomie pozwalającym na poprawę wyników spółek z sektora naftowego. – Największy wzrost giełda rosyjska zanotowała od połowy stycznia do kwietnia, a więc w okresie, w którym obserwowaliśmy silne odbicie na rynku ropy naftowej, która jest strategicznym surowcem dla Rosji. Znaczna część wpływów do krajowego budżetu pochodzi z eksportu tego surowca. Gwałtowny spadek cen ropy w 2015 r. w połączeniu z międzynarodowymi sankcjami gospodarczymi nałożonymi za aneksję Krymu negatywnie odbiły się na gospodarce. Wzrost cen ropy był zatem silnym pozytywnym impulsem dla moskiewskiego parkietu. Warto zauważyć, że w okresie ostatnich kilku miesięcy, kiedy ceny ropy naftowej weszły w trend boczny, także zwyżki na rosyjskiej giełdzie przystopowały – mówi Konrad Grzelec, analityk BGŻOptima. Nie bez znaczenia było również to, że wiele spółek uporządkowało swoje modele działania, do czego zmusił je kryzys. – W obliczu trudnej sytuacji gospodarczej wiele rosyjskich spółek było zmuszonych wdrożyć programy restrukturyzacji i ciąć koszty, przez co wzrosła ich rentowność i potencjał do generowania zysków. Przy niskiej wycenie akcji mogą być one atrakcyjne dla inwestorów akceptujących wysoki poziom ryzyka – dodaje Grzelec.