Sprawa ta może uderzyć rykoszetem w Igora Sieczina, byłego rosyjskiego wicepremiera i zarazem prezesa koncernu naftowego Rosnieft. Sieczin jest jednym z głównych rozgrywających w rosyjskiej energetyce, człowiekiem uważanym za przywódcę jednej z frakcji wśród państwowych elit. To Rosnieft nabył w październiku 50,08 proc. akcji Basznieftu, płacąc za nie Skarbowi Państwa ponad 329,7 mld rubli (5,05 mld USD). Transakcja ta budziła początkowo poważne wątpliwości rządu. Uljukajew wypowiadał się publicznie przeciwko niej w sierpniu. We wrześniu jednak nagle zmienił zdanie i pozwolił na jej przeprowadzenie. Według Komitetu Śledczego zagroził Rosnieftowi, że nie pozwoli mu na dokonanie przejęcia, jeśli nie dostanie łapówki.

Uljukajew był wcześniej uznawany za jeden z bardziej liberalnych głosów w rządzie Rosji. Kierował Ministerstwem Gospodarki od 2013 r.