– Dążymy do nowego i równego partnerstwa pomiędzy niezależną, samodzielnie się rządzącą, globalną Brytanią a Unią Europejską. Nie do częściowego członkostwa w UE, członkostwa stowarzyszonego ani do niczego innego, co będzie skutkowało tym, że w połowie zostaniemy, a w połowie wyjdziemy. Nie będziemy dążyć do wdrożenia modelu przyjętego przez inne kraje. (...) Wielka Brytania wychodzi z UE. Moim zadaniem jest uzyskać dla niej dobrą umowę – stwierdziła brytyjska premier Theresa May w trakcie swojego przemówienia poświęconego strategii rządu w sprawie Brexitu.
Brytyjska premier potwierdziła, że jej kraj opuści wspólny unijny rynek. Będzie jednak dążył do wynegocjowania dobrej umowy handlowej z UE, pozostawiającej elementy unii celnej. Wynegocjowane mają zostać również umowy gwarantujące prawa obywateli UE na terenie Wielkiej Brytanii i Brytyjczyków w Unii. Londyn ma też nadal współpracować z Brukselą w kwestiach bezpieczeństwa. – Wychodzimy z UE, ale nie z Europy – zadeklarowała May.
Zdyskontowany temat
Po przemówieniu pani premier funt umacniał się wobec dolara aż o 2,5 proc. To była jego największa zwyżka dzienna od grudnia 2008 r. We wtorek po południu płacono 1,23 USD za 1 funta, najwięcej od 5 stycznia. Londyński indeks giełdowy FTSE 100 lekko wówczas tracił (dzień wcześniej pobił on historyczny rekord, a katalizatorem zwyżek z ostatnich tygodni było m.in. osłabienie funta). Słowa May nie wywołały więc dużego wstrząsu na giełdzie. Tego, że w jej przemówieniu pojawi się deklaracja o możliwym opuszczeniu wspólnego rynku, spodziewano się już od dłuższego czasu. I obawy z tym związane zostały już zdyskontowane przez rynek walutowy.
– To nie były jasne, twarde fakty dotyczące Brexitu, których niektórzy oczekiwali – wskazuje Anthony Cheung, analityk z brytyjskiej firmy Amplify Trading.
Inwestorzy łapali się więc drobnych detali z przemówienia May. Na przykład funt ostro się umocnił wobec dolara, po tym jak brytyjska premier obiecała, że obie izby parlamentu będą głosowały nad ostateczną wersją umowy o wyjściu Wielkiej Brytanii z UE. – To pozytywna rzecz dla funta. To, że umowa zostanie poddana głosowaniu w parlamencie, oznacza, że będzie to musiała być dobra umowa, by została przyjęta – uważa Athanasios Vamvakidis, strateg z Bank of America Merrill Lynch.