Grzegorz Rykaczewski, Bank Pekao: Nic nie zatrzyma spadków cen zbóż

– Liberalizowanie handlu między Ukrainą a pozostałymi państwami UE pomimo pewnych ograniczeń wprowadzonych w Polsce nie do końca rozwiązuje problem polskich rolników – mówi Grzegorz Rykaczewski, analityk rynków rolnych, Bank Pekao.

Publikacja: 12.02.2024 18:25

Gościem Aleksandry Ptak-Iglewskiej w programie „Prosto z Parkietu” był Grzegorz Rykaczewski, anality

Gościem Aleksandry Ptak-Iglewskiej w programie „Prosto z Parkietu” był Grzegorz Rykaczewski, analityk rynków rolnych, Bank Pekao. Fot. mat. prasowe

Foto: parkie

Głównym hasłem, który łączy protesty w całej Europie, jest lęk o przyszłość i sprzeciw wobec obniżającej się opłacalności produkcji rolnej. Jak wygląda w rzeczywistości ten import surowców rolnych z Ukrainy, przeciwko któremu protestują rolnicy, czy faktycznie może zaniżać ceny na rynku europejskim?

Ukraina faktycznie jest wymieniana w większości protestów rolniczych, ale nie jest to jedyny powód, który wyprowadził rolników na ulice. Zależnie od krajów te akcenty się zmieniają. W Polsce faktycznie najwięcej słychać o Ukrainie i spadku dochodowości produkcji rolniczej, w krajach nadbałtyckich, w Litwie, Łotwie i Estonii, pojawia się z kolei problem importu z Rosji, u nas dużo mniej zauważalny. Te negatywne efekty dla naszego rolnictwa napływu towarów importowanych dotyczą też produktów, które wpływają na nasze rynki eksportowe w krajach UE, my mamy jednostronny zakaz importu zbóż z Ukrainy, ale te zboża płyną i jadą do Niemiec, Holandii, Hiszpanii, czyli do ważnych odbiorców naszych zbóż. Dlatego liberalizowanie handlu między Ukrainą a pozostałymi państwami UE, pomimo pewnych ograniczeń wprowadzonych w Polsce, nie do końca rozwiązuje problem polskich rolników. W innych krajach pojawiają się też protesty przeciwko... importowi produktów rolnych z innych krajów UE. W pierwszym momencie, gdy ten handel został uwolniony, cel był szczytny, dostęp do rynku europejskiego miał być wsparciem dla Ukrainy, gospodarczym i moralnym, gdy Ukraina miała duży problem z eksportem produktów rolnych drogą morską. Wtedy chodziło o budowę alternatywnych korytarzy transportu. Ten import zaczął szybko i dynamicznie rosnąć, dobrym przykładem jest pszenica, do tej pory objęta kontyngentami, więc po ich zdjęciu, wolumen importu do UE wzrósł dziesięciokrotnie. W przypadku cukru wzrost również był dziesięciokrotny, w przypadku pozostałych produktów te dynamiki także były dwucyfrowe, Ukraina dynamicznie zaczęła się pojawiać na rynku europejskim. Początkowo to nie budziło sporych kontrowersji czy efektów negatywnych, bo w 2022 r. na rynkach rolnych były bardzo wysokie ceny, co neutralizowało negatywne skutki ekonomiczne zwiększonego importu, czy nawet samą percepcję społeczną tego napływu towarów do Europy. Sytuacja diametralnie zmieniła się w 2023 r., od którego roku ceny większości produktów rolniczych pozostają w trendzie spadkowym. W dość dużej grupie surowców spadek cen skupu był bardziej dynamiczny niż spadek kosztów produkcji, utrzymuje się więc presja na rentowność produkcji rolniczej.

Ceny to nie jest jedyny powód pogarszających się nastrojów.

Na rynku europejskim mamy kolejne ograniczenia związane z wdrażaniem Zielonego Ładu, rolnicy są poddani kolejnym regulacjom czy muszą ponosić kolejne koszty związane z nowymi przepisami.

W kolejnym projekcie liberalizacji handlu Komisja Europejska wprowadziła nieśmiałe próby ograniczenia importu drobiu czy cukru, ale nie dotknęła najważniejszego tematu – zboża. Protesty polskich rolników w lutym są nawet większe niż w styczniu. Czy to właśnie zboże jest tym punktem zapalnym?

Dla krajów graniczących z Ukrainą zboże i rośliny oleiste są kwestią istotną. Ta grupa krajów w bliskości Ukrainy to dość duzi producenci zbóż i roślin oleistych i tu zwiększony import z Ukrainy jest dla nich niekorzystny. Z perspektywy Włoch czy Hiszpanii to wygląda jednak zupełnie inaczej, oni importują sporo zbóż paszowych, więc są zadowoleni z dużych wolumenów taniego zboża z Ukrainy. Trudno mi oceniać, dlaczego KE zajęła się akurat tymi trzema grupami produktów, pomijając zboże, którego import już od półtora roku jest podnoszony jako problem. Może to kwestia nacisków, które mogły nie być aż tak powszechne.

Kraje nadbałtyckie mają problem z importem zboża z Ukrainy. Sankcje nie dotyczą żywności, Litwa przedstawiła nawet raport, że import taniego zboża z Rosji pomaga zaburzać równowagę na wspólnym rynku. Czy faktycznie widać ten wpływ w Europie?

Ten import faktycznie widać. Ogólnie import żywności z Rosji nie odgrywa wielkiej roli w strukturze całego importu z krajów trzecich. Jednak jest grupa krajów, które tę współpracę na poziomie wartości zwiększyły. Chodzi tu o Francję, wyraźnie dodatnią dynamikę wykazują też Niemcy, Hiszpania, w Polsce przyrost jest niewielki, na poziomie 2–3 proc. Jest to jednak ujęcie wartościowe, ceny mocno się zmieniły, dlatego dodatnia dynamika nie musi oznaczać zwiększonej aktywności. Dla krajów nadbałtyckich jednym z produktów napędzających ten import jest zboże, stąd ich protesty rolnicze i pomysły, by jednak zablokować import surowców z Rosji.

Czy są już prognozy produkcji rolnej na 2024 r.?

Rosja jest największym eksporterem pszenicy, ale na ich prognozy jeszcze czekamy. Nastroje na rynku oddają wydarzenia na giełdach towarowych, benchmarkiem dla naszej części świata jest Matiff, na którym widać trwające od wielu miesięcy spadki cen pszenicy i kukurydzy. Tu wróciliśmy dla cen pszenicy do roku 2021, a dla kukurydzy nawet do 2020 r. Pierwsze prognozy zbiorów w sezonie 2024/2025 pojawią się w ciągu miesiąca. Na razie wiemy, że mimo nieco pogarszających się projekcji zbiorów dla Brazylii w pierwszej połowie 2024 r., to sytuacja podażowa dla zbóż i nasion oleistych wygląda lepiej niż w poprzednich latach, rynek daje temu wyraz w postaci spadków cen. Rynek czeka na start zbiorów kukurydzy w Ameryce Płd. i pierwsze projekcje dla półkuli północnej. Jeśli jednak nie pojawią się nowe informacje, które diametralnie zmienią założenia co do podaży, to trudno będzie przerwać ten trend spadkowy.

Gospodarka krajowa
NBP w październiku zakupił 7,5 ton złota
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
Inflacja w listopadzie jednak wyższa. GUS zrewidował dane
Gospodarka krajowa
Stabilny konsument, wiara w inwestycje i nadzieje na spokój w otoczeniu
Gospodarka krajowa
S&P widzi ryzyka geopolityczne, obniżył prognozę wzrostu PKB Polski
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Czego boją się polscy ekonomiści? „Czasu już nie ma”
Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego