Ceny wciąż rosną, a Polacy oszczędzają

Dla sprzedawców trudno o gorsze informacje, jak utrzymująca się wśród konsumentów skłonność do oszczędzania. Tymczasem aż 71 proc. Polaków mówi o dalszym ograniczeniu budżetów nawet na podstawowe produkty.

Publikacja: 14.10.2023 15:42

Polacy podczas zakupów coraz uważniej analizują, co wkładają do koszyków. W efekcie w wielu sektorac

Polacy podczas zakupów coraz uważniej analizują, co wkładają do koszyków. W efekcie w wielu sektorach wydatki spadają.

Foto: AdobeStock

Główne niepokoje wyrażane przez Polaków to obawa i o pogorszenie się sytuacji gospodarczej, rosnące rachunki i również coraz wyższe ceny żywności – mówi tak nawet 89 proc. ankietowanych. – 30 proc. żyje bez oszczędności, 59 proc. daje sobie w obecnej sytuacji radę, ale jedynie 11 proc. nie odczuwa negatywnych zjawisk – mówi Szymon Mordasiewicz, dyrektor zarządzający w Consumer Panel Services GfK.

Wciąż długa lista obaw

W efekcie większość Polaków na zakupach ogląda każdą złotówkę, a 71 proc. dalej tnie wydatki.

Z badania firm wynika, że dotyczy to głównie rozrywki poza domem, jak choćby kino, co wskazuje 59 proc. ankietowanych, 55 proc. z kolei po prostu obniża wydatki dzięki oszczędzaniu energii elektrycznej, zużycia wody czy gazu. Nieco poniżej 50 proc. ogranicza też wydatki na wizyty w restauracjach czy kawiarniach, podróżowanie, ale również na ubrania czy buty. – 44 proc. nie stać na te same produkty i marki, jakie kupowali wcześniej. Oznacza to kłopoty i wyzwania dla producentów z ofertą premium, ponieważ konsumenci coraz częściej sięgają po ofertę marek własnych – dodaje Mordasiewicz.

W efekcie taka oferta w okresie od stycznia do sierpnia rośnie 1,5 raza szybciej niż rynek spożywczy.

Nic więc dziwnego, że nastawienie konsumentów do zakupów zmienia się wolno. Tylko co trzeci zgadza się z opinią, że ceny nie przestały rosnąć lub wręcz zaczęły spadać.

Zdecydowanie przeciwnego zdania jest za to aż 55,7 proc. ankietowanych – wynika z badania UCE Research. Ceny w Polsce nadal rosną, choć wolniej, co wynika również z wysokiej ubiegłorocznej bazy.

Na takie oceny składają się dwa główne czynniki – różnice pomiędzy formatami sklepowymi, a więc i politykami cenowymi, oraz odbicie sympatii politycznych. Z badania wynika, że o tym, że ceny w sklepach przestały rosnąć lub wręcz zaczęły spadać, częściej mówią mężczyźni niż kobiety (36,4 proc. do 30,1 proc.). Ponadto tak twierdzą głównie osoby w wieku 18–24 lata – wśród nich to 40 proc.

– Analizując te wyniki, należy też podnieść to, że te obserwacje konsumenckie czasem mogą nie być zbyt obiektywne. Pamiętajmy o tym, że inaczej drożyznę odczuwają młode osoby, inaczej osoby w średnim wieku, a jeszcze inaczej aktywni rodzice czy też seniorzy. Każdy z nich ma różny koszyk zakupowy i tutaj mogą występować rozbieżności w kwestii tego, czy coś faktycznie spada czy raczej nie. I to też trzeba przy tej okazji brać pod uwagę – mówi Robert Biegaj z Grupy Offerista. – Konsumenci raczej zapamiętują te ceny, które na nich zrobiły wrażenie, głównie negatywne. Wówczas na tej podstawie oceniają całość. Irytują się tym, że coś mocno zdrożało – dodaje.

Można tutaj przywołać jeden z niedawnych sondaży, w którym zapytano Polaków – ile faktycznie wynosi drożyna w sklepach. W dużej części odpowiadano, że nawet ponad 30–40 proc., gdzie faktycznie ceny w sklepach średnio r./r. były wyższe o 15–18 proc.

Ceny dalej w górę

W sierpniu w sklepach było średnio 12,4 proc. drożej niż przed rokiem. Liderem są ziemniaki, droższe aż o 67,4 proc. niż rok temu – wynika z cyklicznego raportu UCE Research i Uczelni WSB Merito. Według tej samej metodologii w lipcu było to 15,5 proc., a w czerwcu 18,1 proc. Dane obejmują 17 kategorii i ponad 100 najczęściej wybieranych przez konsumentów produktów codziennego użytku. Łącznie zestawiono ze sobą ponad 77 tys. cen detalicznych z przeszło 35 tys. sklepów należących do 62 sieci handlowych.

Z raportu wynika, że teraz najmocniej drożeje chemia gospodarcza, ze wzrostem 26,3 proc. r./r. – w lipcu to było 24,6 proc., ale w czerwcu jeszcze więcej, bo 34,6 proc. Poprzednim liderem wzrostów cen były warzywa, teraz ceny wielu uspokoiły się poza choćby wspomnianymi ziemniakami. W poprzednich miesiącach cebula czy marchew w ujęciu rocznym podwajały ceny.

– Za wzrostem cen chemii stoją przede wszystkim wysokie koszty produkcji i sytuacja ta utrzymuje się od dłuższego czasu. Niestety, nie widać symptomów wskazujących na to, by sytuacja się zmieniła i dynamika wzrostu cen może się tutaj wahać w zależności od zmian na rynkach energii, paliw i półproduktów niezbędnych do produkcji – mówi Artur Fiks, ekspert z Uczelni WSB Merito.

Jego zdaniem za wcześnie na optymizm, a w najbliższym czasie spadek dynamiki wzrostu cen w sklepach powinien się utrzymać, choć trudno powiedzieć, na jakim poziomie. – Zgodnie z większością prognoz dynamika spadku cen osiągnie wartość jednocyfrową do końca tego roku, jeżeli nie pojawią się jakieś nieprzewidziane czynniki. Niestety, w wielu opiniach widać dość wyraźnie wpływy polityczne, co dodatkowo może utrudniać prawidłowe wskazanie trendów dotyczących zmiany cen – dodaje.

– Spadek dynamiki wzrostu cen był prognozowany już od kilku miesięcy, a obniżenie inflacji na koniec roku do poziomu około 10 proc. było oczekiwane. Warto zauważyć, że w gospodarce występują pewne cykliczne tendencje. Niemniej jednak wskaźnik wzrostu na poziomie 12,4 proc. pozostaje nadal na poziomie dwucyfrowym, a w niektórych kategoriach produktów obserwujemy znaczne nominalne podwyżki cen – mówi dr Anna Semmerling z Uniwersytetu WSB Merito.

W efekcie konsumenci sięgają po kolejne sposoby na ograniczanie wydatków. Aż 81 proc. badanych zadeklarowało, że oszczędza energię elektryczną. To znacznie więcej niż średnia europejska wynosząca 74 proc., jak i światowa – 73 proc.

Analizy przeprowadzone przez GfK – An NIQ Company pokazują także, że polscy konsumenci są prawdziwymi mistrzami w ograniczaniu zużycia wody. Tego typu starania podejmuje już 77 proc. z nich. W tym przypadku także wypadamy lepiej niż Europa i świat – tutaj średnia wynosi kolejno 64 i 71 proc.

– W Polsce przyjazne środowisku nawyki są praktykowane w większości gospodarstw domowych. W ten sposób wielu z nas dba nie tylko o planetę, lecz także o kondycję własnych portfeli, która w czasach wysokiej inflacji została mocno nadszarpnięta – mówi Marcin Gromulski, project manager w GfK – An NIQ Company. – Można więc powiedzieć, że obecna sytuacja ekonomiczna sprzyja wzmacnianiu „zielonych” postaw – dodaje.

Można się tylko spodziewać nasilenia takich postaw w kolejnych miesiącach. Zdaniem 67 proc. respondentów po wyborach parlamentarnych inflacja znowu zacznie rosnąć, a przeciwnego zdania jest tylko 16,9 proc. – Coraz więcej Polaków zdaje sobie sprawę, że inflacja jest sztucznie obniżana. Inflacja bazuje na tzw. koszyku inflacyjnym, którego głównym składnikiem jest żywność i napoje bezalkoholowe (27 proc.), użytkowanie mieszkania lub domu oraz nośniki energii (19,6 proc.). Czasowa ingerencja rządu w wybrane składniki powoduje efekt zduszenia inflacji. A dodatkowo od 1 stycznia wraca VAT na żywność.

Opinia
Andrzej Faliński, prezes Forum Dialogu Gospodarczego

Obiektywnie rzecz biorąc, ceny wszystkich towarów są wysokie, a ceny większości z nich nadal rosną. Stąd w oparciu o dane lub w oparciu o zwykłą „codzienną ocenę cen” nie sposób powiedzieć, że nie wzrosły. Widzą to bardziej kobiety, ponieważ są po prostu bliżej prozy życia, odpowiadając za gospodarstwo rodzinne, więc trudno im zaprzeczyć faktom.
Myśli tak wielu mężczyzn, ale jednak mniej. Zapewne kobiety trwają przy własnym doświadczeniu zakupowym, mężczyźni bardziej czerpią wiedzę z komunikatów publicznych i analiz. Z kolei ludzie młodzi, szczególnie lepiej zarabiający, mają większe spektrum czynionych zakupów (większy koszyk), więc ich perspektywa jest szersza.
Ponadto, ludzie młodzi wyrośli w społeczeństwie rynkowym – są bardzo konkretni i łatwiej im niż starszym odsiać informację od perswazji. Ludzie z kolei o słabszym wykształceniu, sądząc podobnie, biorą swe przekonania stąd, że chcą posiadać, ale mniej zarabiając, nie mogą sobie na to pozwolić, a jednocześnie aspirują do stylu życia wyżej sytuowanych, co rzadko się spełnia. Podobny sposób myślenia ujawnia się w mniejszych miejscowościach, gdzie nie tylko ludzie zarabiają mniej i są słabiej wykształceni, ale podlegają też aspiracyjnie wzorcom życiowym większych miast, co często jest dla nich nieosiągalne.
Kobiety i ludzie starsi najczęściej doznają sytuacji niemożności zakupu z powodu braku pieniędzy. Stąd ich odmowa zgody na tezę, że z cenami jest lepiej. Ludzie wykształceni i żyjący w wielkich miastach zaś po prostu potrafią odcedzić opinie od statystyki i faktów.

Gospodarka krajowa
Stabilny konsument, wiara w inwestycje i nadzieje na spokój w otoczeniu
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
S&P widzi ryzyka geopolityczne, obniżył prognozę wzrostu PKB Polski
Gospodarka krajowa
Czego boją się polscy ekonomiści? „Czasu już nie ma”
Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Kolejni członkowie RPP mówią w sprawie stóp procentowych inaczej niż Glapiński
Gospodarka krajowa
Ireneusz Dąbrowski, RPP: Rząd sam sobie skomplikował sytuację