W tym roku nieunikniony jest wzrost deficytu do poziomu 27 mld zł – ogłosił wczoraj minister finansów Jacek Rostowski. To niemal o 9 mld zł więcej niż limit zapisany w obowiązującej ustawie budżetowej (18,2 mld zł). Ekonomiści od dłuższego już czasu ostrzegali, że tak niski deficyt w dobie kryzysu światowego nie jest możliwy do osiągnięcia. Wczoraj rząd przyznał im rację. Z szacunków Ministerstwa Finansów wynika, że zakładając dynamikę PKB na poziomie 0,2 proc., do osiągnięcia planowanych 303 mld zł dochodów zabraknie 37 mld zł. Dlaczego zatem wzrost deficytu będzie mniejszy?
[srodtytul]Dywidendy wyższe o 5 mld zł[/srodtytul]
Rząd uwzględnił bowiem w kalkulacjach 19,7 mld zł oszczędności poczynionych jeszcze na początku roku. Do tego dojść mają kolejne – tym razem na kwotę 3 mld zł. – Będą spotkania z ministrami i premierem – zapowiedział Jacek Rostowski.
Oprócz tego gabinet Donalda Tuska liczy na dodatkowe dochody z dywidend ze spółek z udziałem Skarbu Państwa – 5,3 mld zł ponad zaplanowane w budżecie 2,9 mld zł (dodatkowa kwota zakłada także wyższe wpływy z podatku CIT od innych akcjonariuszy, którzy również pobiorą większe dywidendy).
– Zwiększamy deficyt odpowiedzialnie w porównaniu z tym, co robią inne kraje – zaznaczył Jacek Rostowski. Dodał, że przy okazji prac nad budżetem na 2010 r. rząd przedstawi średniookresową strategię poprawy finansów publicznych „nadszarpniętych poważnym kryzysem”. Odmówił jednak odpowiedzi, kiedy Polska wróci z deficytem do poziomu poniżej 3 proc. PKB.