[b]Czym zarząd NBP przekonał RPP do zatwierdzenia sprawozdania finansowego za 2009 r. w kształcie zaproponowanym już przed miesiącem? Ostatecznie zysk wyniósł niespełna 4,2 mld zł. Część członków RPP mówiła, że może to być nawet 8 mld zł.[/b]
Nie był to spór o wysokość wpłaty z zysku do budżetu, jak przedstawiano bez zrozumienia i znajomości rzeczy, ale o wielkość rezerwy na ryzyko kursowe w NBP. Stanowić będzie ona obecnie, w wyniku uchwały, wyjątkowo duże zabezpieczenie przed ryzykiem kursowym.Dla mnie istotne było, zwłaszcza po tak szerokim upublicznieniu sporu, kryterium nadrzędne – dobro, prestiż instytucji, którą reprezentujemy oraz konieczne zaufanie do prowadzonej polityki pieniężnej. Każde inne rozwiązanie prowadziłoby do impasu prawnego i szkodliwego dla wizerunku NBP kontynuowania dyskusji. Te wartości są ważniejsza niż suma podlegająca sporowi.
[b]Na czym polegałby impas?[/b]
Brak rozwiązania problemu powodowałby przekroczenie terminu 30 kwietnia określonego w ustawie o NBP dla prezentacji przez prezesa NBP sprawozdania finansowego Radzie Ministrów, sprawozdania przyjętego już, czyli uchwalonego przez RPP. Pojawiające się z kolei w mediach wersje o możliwości przekazania sprawozdania finansowego NBP do Rady Ministrów z pominięciem RPP, bez jej aprobaty dla tego sprawozdania, byłoby niemożliwe. Takie nieprzyjęte przez Radę sprawozdanie jest ciągle projektem i nie mogłoby zostać bez zakończenia procedury w NBP przyjęte z kolei przez Radę Ministrów. Naraziłoby tym samym prezesa na naruszenie terminu i odpowiedzialność, a budżet państwa nie otrzymałby żadnych środków. Wreszcie kolejna odsłona publiczna tych eskalowanych problemów godziłaby w wizerunek organów NBP.
[b]Być może wcale nie należało dotykać kwestii liczenia zysku.[/b]