Środowisko maklerów liczyło, że GPW uda się przekonać do utrzymania dotychczasowych godzin, i wprowadzenia fakultatywnych wieczornych godzin handlu najpłynniejszymi walorami. Izba sugerowała też, że zgoda może się pojawić, gdyby GPW zaoferowała obniżenie opłat. Ostatecznie ani do jednego, ani do drugiego nie doszło.- Mówiliśmy swoje, a giełda i tak zrobiła swoje – komentuje gorzko jeden z maklerów.
Jedyne, co wywalczyli brokerzy, to więcej czasu na dostowowania. Pierwotnie GPW chciała, aby dłuższe godziny handlu obowiązywały od listopada, najpóźniej od grudnia. - Zgodnie z wnioskiem członków giełdy udało się tak dostosować planowany termin zmian, aby brokerzy mieli więcej czasu na przygotowanie. Nie udało się jednak wynegocjować obniżenia opłat pobieranych przez GPW jako formy rekompensaty za dłuższą pracę biur. Zgodziliśmy się z argumentem, że w złożonym już prospekcie emisyjnym giełdy zawarto prognozę przychodów opartą na dotychczasowych stawkach. Ale będziemy chcieli wrócić do tematu po debiucie GPW w listopadzie - mówi „Parkietowi” Maria Dobrowolska, prezes Izby Domów Maklerskich i członek Rady Giełdy.
[srodtytul]Czas do namysłu[/srodtytul]
Co na to wszystko szefowie biur? - Mamy jeszcze trochę czasu. Trudno od nowego roku będzie jednak trzymać się zasady, że klienci zaczynają dzień na giełdzie i kończą z tym samym maklerem. Na przeszkodzie stoją przepisy kodeksu pracy. Zastanowimy się, jak zorganizować teraz pracę biur. Analizować będziemy różne warianty rozwiązań. Jednego jednak jesteśmy pewni – dłuższa sesja nie spowoduje wyraźnego zwiększenia obrotów akcjami – mówi Krzysztof Polak, dyrektor Biura Maklerskiego Alior Banku.
- Na pewno oznacza to konieczność zmiany sposobu pracy dla wszystkich członków giełdy, zarówno tych „instytucjonalnych”, jak i „detalicznych”. Instytucjonalne biura – takie jak my - nie mogą sobie pozwolić na mniejszą intensyfikację pracy niż dotychczas, na żadną przerwę w ciągu dnia, gdyż różne informacje i zlecenia przychodzą praktycznie cały czas. Musimy zagwarantować klientowi dotychczasowy wysoki standard obsługi. Nie sądzę też, że wydłużenie sesji zwiększy skalę handlu. Sytuacja, że dzięki dodatkowej godzinie napłyną do nas nowe dane cenotwórcze z USA np. wyniki finansowe koncernów lub ich bankructwa, zdarzyć się może kilka razy w roku i nie będzie miała radykalnego wpływu na roczne obroty na GPW. Podobnie inwestorzy z Londynu nie będą czekali ze zleceniami na fixing w Warszawie na zamykanie się giełd europejskich. Wolumeny na fixingu powinny zostać takie same. – mówi Jacek Radziwilski, przezes Unicredit CAIB Poland
[ramka]Fiksing – czyli moment na sam koniec sesji, kiedy inwestorzy składają zlecenia po kursie zamknięcia, jest bardzo często wykorzystywany do zawierania większych transakcji przez banki i fundusze, które unikają w ten sposób wpływania na bieżące notowania.[/ramka]