Analitycy podkreślali jej znaczenie z punktu widzenia zamiaru przyjęcia euro przez Polskę. Politycy koalicji rządowej zwracali uwagę, że ustępstwo ze strony Brukseli nie może zwalniać od reform. Opozycja mówi o „sztuczce księgowej”.
– Premier uzyskał olbrzymią swobodę manewru, taką, jakiej się jeszcze nikt nie spodziewał jakiś czas temu, do tego, żeby przygotować właśnie wejście Polski do strefy euro, na takich warunkach, które są w miarę elastyczne – stwierdził, cytowany przez tvn24.pl, Rafał Antczak, wiceprezes Deloitte.
– Być może zmiana reguł gry w relacjach z Komisją Europejską ułatwi Polsce wejście do strefy euro. Gdyby tak było, to rzeczywiście miałoby to pewien wpływ na percepcję ryzyka inwestycyjnego dla inwestorów międzynarodowych. Ryzyko to zostałoby zmniejszone, co mogłoby mieć wpływ na umocnienie złotego i obniżenie kosztów obsługi długu, jednak trudno powiedzieć jak duże – powiedział Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC, były wiceminister finansów. Jego zdaniem „przedefiniowanie długu czy deficytu dla potrzeb Komisji Europejskiej niewiele będzie znaczyło dla rynków finansowych. Dla rynków liczy się możliwość obsługi długu publicznego, a nie sama definicja”.
– Załatwiliśmy sobie, że Polska szybciej wypadnie z procedury nadmiernego deficytu. Sam dług publiczny raportowany będzie przez Eurostat i Komisję Europejską jeszcze przez wiele lat według tej samej metodologii – skomentował Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP. – Rząd będzie mógł w swoich wewnętrznych dokumentach pisać, że koszty reformy emerytalnej traktujemy inaczej, co może być dobre z punktu widzenia prezentacji wskaźników dla inwestorów zagranicznych i krajowych. Zła informacja jest taka, że każda zmiana statystyczna liczenia długu i deficytu powoduje, że od razu maleją chęci przeprowadzenia prawdziwych reform finansów publicznych w Polsce – zaznaczył Rybiński.
Zdaniem Jarosława Gowina, posła Platformy Obywatelskiej, porozumienie daje Polsce oddech, ale nie oznacza, że możemy się dalej zadłużać i odkładać reformy. Według Gowina, aby uniknąć przekroczenia tzw. drugiego progu ostrożnościowego, kiedy relacja długu publicznego do PKB przekroczyłaby 55 proc., najbliższe lata należy poświęcić na głębokie reformy systemu ubezpieczeń społecznych i finansów publicznych.