Nagłą aprecjację wywołały słowa prezesa NBP Marka Belki, który stwierdził, że „kończy się okres przyglądania się sytuacji w polityce pieniężnej”. W piątek ruch aprecjacyjny wygasł, a za wspólną walutę pod koniec dnia inwestorzy płacili 3,88 euro.

– Spadki wartości złotego pod koniec tygodnia to raczej pauza przy głębszym ruchu kursowym. Jest szansa na dalszą aprecjację polskiej waluty po tym, gdy decydenci dali jej zielone światło – uważa Nigel Rendall, strateg RBC Capital. – Popyt na złotego jest wysoki, co może być impulsem do dalszego umocnienia – podkreślają ekonomiści BRE Banku.

Analitycy ankietowani przez agencję Bloomberg oczekują, że na koniec marca za euro płacić będziemy 3,92 zł, a na koniec roku – 3,74 zł (taka jest średnia prognoz). Najwięksi pesymiści (Pekao) oczekują, że euro wymieniać będziemy w grudniu na 3,9 zł, optymiści (UBS) – że na 3,6 zł.

Inwestorzy czekać będą w tym tygodniu na oficjalne dane GUS o grudniowej inflacji (Ministerstwo Finansów szacuje ją na 3,1 proc. rok do roku). Najważniejsze dla rynków będą jednak efekty posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej, które kończy się 19 stycznia. – Do tego czasu nie spodziewamy się dalszej, silnej aprecjacji polskiej waluty, nie wykluczamy natomiast korekty ostatniego ruchu. Jednocześnie w dalszym ciągu istotne pozostają nastroje na rynkach światowych, a ryzykiem dla złotego powrót obaw o kraje peryferyjne strefy euro – oceniają analitycy Raiffei-sen Banku Polska.