[[email protected]][email protected][/mail]
W środę samorządowcy kolejny raz mają się spotkać z resortem finansów w sprawie poprawy kondycji ich finansów. Ministerstwo proponuje, by lokalne budżety zacisnęły pasa i w 2012 r. ich deficyt wyniósł 4 proc. dochodów, a począwszy od 2015 r. – tylko 1?proc. dochodów. Samorządy mają nadzieję, że w końcu rozsądek zwycięży i minister finansów wycofa się ze swojego pomysłu.
[srodtytul]Zbyt małe kredyty dla miast[/srodtytul]
Wejście w życie nowych rozwiązań oznacza bowiem ograniczenie ich możliwości inwestycyjnych. Jak wynika z analizy „Parkietu”, przy takich zasadach dziura budżetowa samorządów w 2015 r. mogłaby sięgnąć ok. 2,1 mld zł. Podobne wyliczenia przedstawia Związek Miast Polskich. To niewiele, jeśli weźmiemy pod uwagę, że lokalne deficyty to jedno z największych źródeł finansowania lokalnych inwestycji.
Przykładowo, Warszawa, największy samorząd w Polsce, z ponad 10-miliardowymi dochodami, w 2015 r. mogłaby zaciągnąć jedynie 124 mln zł kredytu. Wrocław i Łódź – po 36 mln zł, Poznań – 24 mln zł, Gdańsk – 22 mln zł. – Jeżeli ograniczymy pułap deficytu samorządów, ograniczymy możliwości ich rozwoju – mówi wprost Tomasz Andryszczyk, rzecznik Warszawy. – Zakładając, że będą kolejne środki europejskie do wykorzystania, to pułapy deficytu oznaczają zbyt małe kwoty, żeby uruchomić kolejne, ważne dla rozwoju naszych miast, inwestycje – wtóruje Marcin Urban, skarbnik Wrocławia. – Proponowane rozwiązanie jest krótkowzroczne i przyniesie więcej szkód niż pożytku, nie ma nic wspólnego z rzeczywistą kondycją finansową samorządów, ich możliwością zaciągania i spłaty zobowiązań – wytyka Urban.