Jacek Rostowski, minister finansów, zapowiedział w Poranku Radia TOK FM, że nie będzie zmieniał budżetu, bo „mamy silną gospodarkę, zaskakująco silną w porównaniu z prognozami wielu analityków". – Projekt ustawy na 2012 rok zostanie przesłany do Sejmu w dotychczasowej formie – stwierdził.
Minister wskazał na lepsze od oczekiwań wyniki gospodarki w drugim kwartale 2011 roku na tle znacznego spowolnienia w głównych gospodarkach strefy euro, m.in. Niemiec. Zdaniem Rostowskiego dane GUS potwierdzają, że informacje, jakimi dysponują analitycy oraz rząd, są zbyt skromne, aby nakreślić inne, wiarygodne prognozy gospodarcze.
Minister przyznał, że obawia się spowolnienia na świecie, będzie bacznie obserwował, co dzieje się w naszym otoczeniu, ale – jego zdaniem – w tej chwili trudno określić np. dokładną skalę oczekiwanego przez analityków spowolnienia gospodarczego na świecie.
Nieaktualne założenia
W ocenie ekonomistów zapowiadana przez niektórych analityków recesja w Europie i oczekiwane spowolnienie w Polsce powodują, że wyliczenia zawarte w projekcie przyszłorocznego budżetu są już nieaktualne. Rząd oczekiwał, że polska gospodarka będzie rosła w 2012 roku w tempie 4 proc. PKB. Aktualne szacunki mówią o wzroście około 3 proc. Trzeba więc się liczyć z wpływami podatkowymi niższymi nawet o 15–20 mld zł w porównaniu z zakładanymi przez resort finansów blisko 270 mld zł. Jeśli rząd zamierza utrzymać zaplanowany deficyt na poziomie 35?mld zł, wydatki powinny być niższe.
Niższe tempo wzrostu
– Wydarzenia ostatnich tygodni, groźba wystąpienia recesji w krajach rozwiniętych nakazują rewizję w dół założeń makroekonomicznych – mówi Dariusz Rosati, były członek RPP. – Jednak gdyby rząd zdecydował się na taki krok teraz, naraziłby się na falę przedwyborczej krytyki ze strony opozycji. Zapewne z tego powodu minister finansów nie zamierza tego robić. Co więcej, twierdzi, że nieco niższy niż obecnie prognozowany wzrost PKB nie powinien wpłynąć w zasadniczy sposób na wyniki sektora finansów publicznych.