Najnowsza projekcja, przedstawiona przez Radę pokazuje jednak, że inflacja może powracać do celu NBP wolniej, niż spodziewano się jeszcze kilka miesięcy temu.
Marek Belka, prezes NBP, przyznał, że cel inflacyjny NBP (2,5 proc.) wciąż pozostaje odległy – i to najbardziej martwi Radę. Utrzymujące się wysokie ceny to głównie efekt czynników zewnętrznych, takich jak droga ropa naftowa. Mimo to członkowie Rady w najbliższych miesiącach będą przyglądać się także temu, jak rosną płace, aby ocenić ich wpływ na inflację.
Ostatnie wypowiedzi członków RPP były coraz bardziej jastrzębie, co mogło rozczarować tych, którzy spodziewali się obniżek stóp procentowych już latem. Komunikat po wczorajszym posiedzeniu takie nastawienie Rady tylko potwierdza. „Rada nie wyklucza w przyszłości dalszego dostosowania polityki pieniężnej, gdyby utrzymały się korzystne sygnały dotyczące kształtowania się aktywności gospodarczej w Polsce i jednocześnie perspektywy powrotu inflacji do celu nie uległy poprawie" – czytamy w uzasadnieniu do decyzji o stopach. – Podtrzymujemy, że podwyżki stóp są bardziej prawdopodobne niż obniżki – przyznał Belka.
Zdaniem ekonomistów Rada raczej będzie utrzymywać stopy na niezmienionym poziomie i czekać na kolejne dane z gospodarki, zwłaszcza że najnowsza projekcja wciąż mówi o oczekiwanym spowolnieniu gospodarczym w tym roku, a prognozy na rok następny są niższe (wzrost PKB ma się znaleźć w przedziale 1,1–3,5 proc., wobec 1,5–4 proc. w listopadowej projekcji).
– Nie będzie potrzeby podnoszenia stóp, ale RPP wciąż utrzymuje gotowość do takiego ruchu. Jest to interwencja werbalna, która sygnalizuje, że nie ma w Radzie akceptacji dla bieżącego poziomu inflacji – ocenia Ignacy Morawski z PBP Banku. Jego zdaniem im bliżej końca roku, tym bardziej zwiększa się możliwość cięcia kosztu pieniądza.