Rada Polityki Pieniężnej podniosła wczoraj stopy procentowe o 25 punktów bazowych. Koszt kredytu w NBP wzrósł tym samym do 4,75 proc. (stopa referencyjna). Choć większość analityków była zdania, że podwyżka nie jest uzasadniona, wielu spodziewało się, że może do niej dojść. Może dlatego informacja o wzroście stóp nie spowodowała gwałtownego umocnienia się naszej waluty. Złoty zyskał zaledwie 2 gr, a po południu zaczął się nawet osłabiać.
Spowolnienie nie hamuje cen
Dlaczego, wbrew przewidywaniu ekonomistów, do podwyżki jednak doszło? „Rada uznała, że ograniczenie ryzyka utrzymania się inflacji powyżej celu w średnim okresie wymaga podwyższenia stóp procentowych NBP" – czytamy w komunikacie RPP. Prezes Marek Belka na konferencji po posiedzeniu Rady tłumaczył, że utrzymujący się od niemal dwóch lat powyżej celu inflacyjnego RPP (2,5 proc.) wzrost cen wynika z osłabienia złotego pod koniec poprzedniego roku i wysokich cen surowców, co z kolei może wpłynąć na dalsze zwyżki oczekiwań inflacyjnych.
Belka przyznał, że spowolnienie wzrostu gospodarczego w kolejnych miesiącach będzie co prawda hamowało wysoką inflację, ale może nie być wystarczająco głębokie, aby ryzykować pozostawienie kosztu pieniądza na dotychczasowym poziomie. Z różnych prognoz wynika, że w I kwartale gospodarka wciąż rosła w tempie ok. 3,5-proc. Bohdan Wyżnikiewicz, ekonomista IBnGR, przypomina, że przy wyższym tempie wzrostu, a szacuje wzrost PKB w I kw. tego roku aż na 3,8?proc., istnieje pokusa?do podnoszenia cen. Jego zdaniem Rada przekazała wyraźny sygnał, że chce temu zapobiegać.
Podwyżka niepotrzebna?
Są jednak ekonomiści, którzy nie uważają, aby podwyżka była konieczna. – Koniunktura w średnim okresie ma gasnąć (wygaszanie inwestycji infrastrukturalnych i niższy popyt z zewnątrz), a inflacja spadać w kierunku celu. Trudno mi odnaleźć przesłanki, przemawiające za koniecznością i skutecznością wprowadzenia środowej i być może także kolejnej podwyżki stóp – mówi Piotr Soroczyński, ekonomista KUKE. – Taki ruch byłby uzasadniony półtora roku temu, kiedy w Polsce narastała presja inflacyjna. Nie sądzę, żeby dzisiejszy zadziałał na podwyższoną inflację, która głównie pochodzi z importu – uważa Maria Drozdowicz z BIEC.
Rada nie wykluczyła co prawda, że na podstawie kolejnych danych z gospodarki rozważy dalsze „dostosowanie" polityki pieniężnej, ale prezes Belka nie nazwał tego początkiem zacieśniania. – Ton komunikatu jest dużo łagodniejszy niż kwietniowego – komentuje Monika Kurtek z Banku Pocztowego. Zdaniem zdecydowanej większości ankietowanych przez nas ekonomistów stopy pozostaną na dotychczasowym poziomie do końca roku. Są też tacy, którzy zaczęli mówić nawet o obniżkach w ostatnich miesiącach roku.