Powoduje to, że chociaż ropa tanieje, na naszych stacjach ceny paliw ani drgną. Malejący popyt na ropę sprawia, że spada jej cena. W piątek rano na giełdzie w Londynie cena baryłki ropy Brent spadła poniżej 100 dol. – po raz pierwszy od października ub.r. W maju skala spadku cen ropy sięgnęła ponad 19 dolarów (o 16 proc.) i była najwyższa od października 2008 r. –W tym samym okresie złoty osłabił się w stosunku do dolara o ponad 41 gr, tj. o 13?proc. Dlatego poziom cen hurtowych na krajowym rynku w maju nie uległ większym zmianom – tłumaczy Urszula Cieślak, dyrektor marketingu MB Reflex.
Ropa tanieje, bo słabnie światowa gospodarka. Zwłaszcza chińska, która razem z gospodarką USA konsumuje 32 proc. produkowanych paliw. Na stacjach obejdzie się zatem bez zawirowań. Według prognoz Reflexu, w końcu czerwca benzyna 95 będzie kosztować 5,83–5,88 zł, a olej napędowy 5,72–5,78 zł.
Jeśli słabość złotego wobec dolara utrzyma się w dłuższym okresie, bilans będzie negatywny nie tylko dla tych, które zużywają dużo surowców, ale także dla całej gospodarki. Wynika to ze struktury naszego handlu zagranicznego. Drogi dolar to korzyść dla eksporterów. Jak pokazują badania NBP, sprzedaż za granicę przestaje być opłacalna dopiero przy 2,8 zł za dolara; poziom 3,5–3,6 daje więc sporą nadwyżkę.?Tyle że niewielka część naszego eksportu?idzie do krajów rozwijających się oraz krajów Europy Środkowo-Wschodniej, z którymi zwykle rozliczamy się w dolarach – ok. 16 proc.
Za to import z tych krajów to aż 33,7 proc. całości (głównie z Rosji i Chin). – W dolarach płacimy za surowce – mówi prof. Krzysztof Marczewski z Instytutu Badań Rynku, Konsumpcji i Koniunktur. – Ale także za towary przetworzone. Wzrost kosztów wynikających z droższego dolara w dłuższym okresie firmy mogą wziąć na siebie albo przerzucić na klientów ostatecznych. W obu przypadkach jest to niekorzystne dla gospodarki – dodaje.
Drogi dolar może dać się we znaki firmom odzieżowym, które sprowadzają towary z Azji.