Od początku roku do końca lipca upadło 157 firm budowlanych – o 75 proc. więcej niż rok temu. Analitycy Euler Hermes uważają jednak, iż falę największych upadłości mamy już za sobą – wciąż mogą być to firmy o obrotach nawet kilkudziesięciu czy kilkuset milionów złotych, natomiast nie będą to już firmy wielkości PBG, o obrotach idących w miliardy złotych.

Poza tą firmą i Polimeksem Mostostal (mającym dobry i bardzo perspektywiczny portfel zamówień, co znalazło uznanie w oczach banków, które jak na razie przystały na proponowane im porozumienie) – największe przedsiębiorstwa są bowiem de facto własnością zagranicznych grup budowlanych, które zapewniają im finansowanie – nie są więc one zależne od krajowych banków czy nabywców obligacji.

Upadać więc raczej będą podwykonawcy, a nie główni wykonawcy największych inwestycji infrastrukturalnych. – Koło zamachowe gospodarki, jakim jest budownictwo, pracuje obecnie wstecz – sprawia problemy, a nie jest siłą napędową branż współpracujących – mówi Grzegorz Hylewicz, dyrektor windykacji w Euler Hermes. O ile największe firmy budowlane mają z reguły nie tylko lepszą pozycję przetargową w rozmowach z bankami, ale mogą zaoferować wierzycielom także w miarę pewne zabezpieczenia w postaci hipotek na nieruchomościach czy zastawu na majątku, to mniejsze firmy z nimi współpracujące nie mają z reguły takich atutów. Trudniej jest więc odzyskać od nich pieniądze w razie potencjalnych kłopotów, dlatego ich wierzyciele reagują bardziej nerwowo, starając się jak najszybciej zajmować ich konta czy majątek, co jest decydujące w krytycznych chwilach walki o utrzymanie działalności i płynności finansowej – podsumowuje.

Spadająca liczba zamówień, zdecydowanie mniejsza liczba nowych inwestycji (zarówno infrastrukturalnych, jak i przedsiębiorstw), jak i hamujący popyt wewnętrzny przełożą się na podtrzymanie trendu 20-procentowego wzrostu liczby upadłości, a być może nawet na jego wzmocnienie w IV kwartale (za sprawą budownictwa, ale też przemysłu spożywczego). Widać to chociażby po spowalniającym obiegu pieniądza w gospodarce: banki selektywnie podchodzą do tego, kto może liczyć na ich wsparcie. Już nie badają indywidualnych wyników firm, ale to analiza portfelowa decyduje o tym, że firmom związanym z budownictwem (a w najbliższej przyszłości także z handlem detalicznym i hurtowym) trudniej jest uzyskać finansowanie. Euler Hermes spodziewa się więc, że na koniec roku upadłości będzie nie mniej niż 850.