Rośnie dziura w budżecie państwa – po siedmiu miesiącach sięgnęła już 24,34 mld zł wobec 21,08 mld zł po sześciu miesiącach. To już prawie 70 proc. z 35 mld planu na cały rok – podało wczoraj Ministerstwo Finansów. Zdaniem ekonomistów z takimi wynikami niemożliwe jest zejście z deficytem sektora finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB w 2012 r., do czego Polska zobowiązała się wobec Komisji Europejskiej. – Zresztą rząd też już w to nie wierzy, na co wskazuje retoryka m.in. ministra finansów Jacka Rostowskiego – komentuje Aleksandra Świątkowska, analityk BOŚ Banku. – Szacujemy, że będzie to raczej 3,5 proc. PKB, a gdyby nie udane wpływy z prywatyzacji, mogłoby to być nawet 3,8 proc. PKB – dodaje. Po lipcu przychody z prywatyzacji wzrosły do 7 mld zł z 3,8 mld zł miesiąc wcześniej.
Problem z dochodami
Największym zmartwieniem resortu jest strona dochodowa budżetu. W sumie wpływy, po siedmiu miesiącach, sięgnęły 166,06 mld zł. To co prawda o 6,3 mld zł więcej, niż przewiduje harmonogram realizacji budżetu, dokument ten jednak nie uwzględnia wpływów z zysku NBP (8,2 mld zł). Bez nich dochody budżetowe są o blisko 1,9 proc. niższe od przewidywań.
Wciąż budżet ma spore problemy z VAT-em. – Po lipcu dochody z tego tytułu były o 1,7 proc. niższe niż rok wcześniej. W samym lipcu – o prawie 8 proc. W porównaniu z czerwcem sytuacja w tym względzie nie poprawiła się – analizuje Mirosław Gronicki, b. minister finansów. – Co więcej, w lipcu w ujęciu miesięcznym spadły także dochody z CIT-u – dodaje Gronicki.
Bufor wyczerpany
Budżetowe kłopoty odzwierciedlają stan gospodarki – słabą sprzedaż w firmach i słabnący popyt konsumpcyjny. Na VAT silny wpływ ma też tąpnięcie w imporcie.
Wydatki budżetu państwa wyniosły 190,4 mld zł i były o 2,5 mld zł niższe, niż wynikałoby to z harmonogramu. Zdaniem ekonomistów to efekt nieco mniejszych wydatków na obsługę długu oraz oszczędności w wydatkach bieżących.