Konsolidacja parkietów to nie konieczność

Skonsolidowany rynek czy lokalne giełdy? Na to pytanie próbowali odpowiedzieć eksperci, zgromadzeni na jednym z paneli, który odbył się podczas XXIII Forum Ekonomicznego w Krynicy.

Aktualizacja: 08.02.2017 10:23 Publikacja: 06.09.2013 06:00

Daniel Daianu (pierwszy od lewej), wiceprezes rumuńskiego odpowiednika KNF, w dyskusji z Wiesławem R

Daniel Daianu (pierwszy od lewej), wiceprezes rumuńskiego odpowiednika KNF, w dyskusji z Wiesławem Rozłuckim, byłym prezesem GPW (drugi od lewej).

Foto: Archiwum

Połączenia to nie recepta

– Tu nie chodzi o los giełdy w Warszawie, Sofii czy Bukareszcie. To nie jest konkurs piękności. Chodzi o to, co jest prawdziwym celem i rolą giełd. Muszą one pomagać firmom pozyskać kapitał. Ma to szczególne znaczenie dla średnich i małych firm z naszego regionu, bo globalni inwestorzy nie są nimi zainteresowani – stwierdził Daniel Daianu, wiceprezes Urzędu Nadzoru Finansowego w Rumunii. – Pytanie brzmi, co można zrobić, aby skierować oszczędności krajowe na rynek kapitałowy i pomóc w ten sposób firmom i gospodarce – mówił. Jego zdaniem, chcąc tego czy nie, kraje środkowoeuropejskie muszą rozwijać swoje rynki kapitałowe, bo ilość pieniędzy pożyczanych przez banki będzie się zmniejszać.

– Zgadzam się, że główną funkcją giełd jest dostarczanie firmom kapitału. W Polsce mamy nie tylko wiele ofert pierwotnych, ale także wtórnych, kiedy spółki wracają po pieniądze na rozwój. Ale giełda to też sposób na gospodarowanie oszczędnościami obywateli, bo nie wszyscy chcą trzymać je na kontach bankowych – powiedział Wiesław Rozłucki, pierwszy prezes GPW, obecnie szef jej rady nadzorczej. Dodał, że giełda powinna gromadzić każdy rodzaj inwestorów, zarówno drobnych i instytucjonalnych jak i krajowych i zagranicznych.

– Na początku GPW struktura udziałów inwestorów była równa: po jednej trzeciej mieli gracze drobni, zagraniczni i krajowi. Teraz jest to mniej zbalansowane: drobni mają mniej niż 20 proc., zagraniczni ok. 50 proc., a pozostałą część mają krajowi inwestorzy instytucjonalni. Jeśli więc mówimy o konsolidacji, bardziej może ona wspomóc płynność niż pozyskiwanie kapitału – wyjaśniał Rozłucki. Zaznaczył, że wynika to też ze specyfiki  naszego regionu, gdzie głównym mechanizmem giełd jest zbieranie kapitału, natomiast na Zachodzie dominuje handel.

Ostatnio dużo się mówiło o  połączeniu giełd warszawskiej i węgierskiej. Jak mogłoby wyglądać? – Nie chcę komentować tej sprawy, bo wciąż trwają analizy. Na pewno są miejsca do współpracy, ale możemy się też rozwijać jako niezależne rynki. Kluczowym pytaniem jest potencjał rynków regionalnych. Jeśli miałoby dojść do połączenia, musiałoby mieć bardzo silne podstawy biznesowe – stwierdziła Iwona Sroka, prezes KDPW.

Zdaniem Rozłuckiego każda konsolidacja i połączenie powinny być ostrożnie analizowane pod względem kosztów i synergii. – Kiedyś można było w ciemno założyć, że im większa organizacja, tym lepiej. Obecnie konieczna jest ostrożność, a pewne jest tylko jedno: koszty. Synergia, być może, nadejdzie  po jakimś czasie – dodał.

Eksperci podkreślili, że na globalnych rynkach giełdowych dochodzi ostatnio do dekonsolidacji i być może limit w tym zakresie został osiągnięty. Niedawno np. ICE wystawiło na sprzedaż grupę Euronext (prawdopodobnie ze względu na brak synergii), a proponowane połączenie giełd w Londynie i Toronto się nie udało. – Nie musimy też gonić za najnowocześniejszymi technologiami, takimi jak HFT. Może lepiej wrócić do korzeni, czyli podstawowego celu giełdy, jakim jest zbieranie kapitału, i polegać na mniej zaawansowanych, ale niezawodnych narzędziach – wtrącił Daianu.

Grunt to zaufanie

Paneliści zgodzili się, że polska giełda nie miała wielkich problemów z wiarygodnością. Dla kontrastu przedstawili rynek czeski, gdzie popularnym zjawiskiem było sprzedawanie za bezcen przez spółki publiczne najcenniejszych aktywów firmom prywatnym. Takie wyprowadzanie majątku dorobiło się nawet własnego określenia – „tunelowanie". – Liczba defraudacji na polskiej giełdzie jest marginalna. Pamiętam, że kiedy ruszały giełdy warszawska i praska, miały odpowiednio 16 i 1,6 tys. emitentów. Wtedy zastanawiałem się, czy obraliśmy dobrą drogę, ale dzisiaj wiem, że tak. Obecnie na giełdzie w Pradze notowanych jest 16 spółek. Zbudowanie wiarygodności i zaufania było kluczowe. To jest nasz największy sukces i przewaga – mówił Rozłucki.

Jego zdaniem pomimo niepewności przyszłość dla dobrze regulowanych i zintegrowanych rynków powinna być dobra. – W takiej czy innej formie, giełdy przetrwają – zakończył.

Opinia

Wiesław Rozłucki, pierwszy prezes GPW

Mimo że nie wybrano najgorszego scenariusza w sprawie OFE, rynek zareagował bardzo nerwowo. Dyskusja toczyła się od kilku miesięcy i sądziłem, że informacje o tym są w cenach. Ale widać, że rynek się spodziewał lepszego scenariusza i został negatywnie zaskoczony. Obawiam się, że w kolejnych miesiącach dowiemy się więcej negatywnych konsekwencji tych decyzji dla polskiego rynku kapitałowego i gospodarki. Dlatego podjęte przez rząd decyzje powinny być rozpatrywane nie tylko z punktu widzenia systemu emerytalnego. Jeśli nie będzie ożywienia w gospodarce, polski rynek może być gorzej postrzegany. Mam nadzieję, że pozytywne trendy gospodarcze w kolejnych miesiącach będą na tyle silne, że rynek będzie się dobrze zachowywał. Ale percepcja polskiego rynku jako napędzanego w dużym stopniu przez OFE, może zaniknąć. Kiedy rozmawiałem z inwestorami zagranicznymi bardzo często podkreślali, że dobrze radzimy sobie jako rynek, bo mamy duże stałe wpływy. Ten rodzaj myślenia był nieco przesadzony, ale rynek działa przecież na podstawie postrzegania i czynnikach fundamentalnych.

Gospodarka krajowa
Joanna Maćkiewicz-Pandera, Forum Energii: Luka inwestycyjna w Polsce czeka na KPO
Gospodarka krajowa
Wskaźnik PMI dla Polski spadł m/m do 45,9 pkt w kwietniu
Gospodarka krajowa
MF: Od 2025 roku wchodzimy na ścieżkę redukcji deficytu
Gospodarka krajowa
GUS: Inflacja wyniosła 2,4% r/r w kwietniu wg wstępnych danych; konsensus: 2,4% r/r
Gospodarka krajowa
Groźne prognozy Ministerstwa Finansów dla długu
Gospodarka krajowa
Naprawa polskich finansów zajmie kilka lat. MF przedstawia tzw. białą księgę