– Nie jest też prawdą, że górnictwo mocno dokłada się do finansów publicznych. Z naszych obliczeń wynika, że po uwzględnieniu olbrzymich dotacji dla tego sektora, takich jak dopłaty do emerytur górniczych, każdy górnik odkłada do państwowej kasy średnio 14 tys. zł netto rocznie – szacuje Maciej Bukowski, prezes WISE. Tymczasem pracownicy innych branż przekazują średnio aż 28 tys. zł. I to pomimo tego, że zarabiają znacznie mniej niż górnicy. – To wszystko oznacza, że krajowa gospodarka nie musi się obawiać kurczenia tej branży – kwituje Bukowski.
Autorzy raportu WISE przekonują, że górnictwo węgla kamiennego jest przemysłem schyłkowym. Wymaga też pilnych reform, które muszą obejmować znaczącą redukcję zatrudnienia, przebudowę systemu wynagradzania i organizacji pracy, a także likwidację trwale nierentownych kopalń. – Jeśli w sektorze nie zostaną wprowadzone głębokie reformy, to w perspektywie najbliższych 10–15 lat kopalnie węgla kamiennego znikną niemal całkowicie z polskiego krajobrazu gospodarczego – alarmuje Bukowski. Natomiast jeśli uda się je przeprowadzić, to najbardziej efektywne lokalizacje, takie jak Bogdanka czy nowe zakłady, mają szansę przetrwać nawet 30–40 lat.
Czytaj więcej w „Rzeczpospolitej"