Jedną z miara zamożności społeczeństwa jest PKB w przeliczeniu na jednego mieszkańca z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej. Eurostat wyliczył właśnie, że w 2014 r. ten wskaźnik wynosił 68 proc. unijnej średniej.

To o 1 pkt. proc. więcej niż w 2013 r. i o 20 pkt. proc. więcej niż w 2003 r. Ale wciąż plasujemy się wśród najbiedniejszych państw UE. W 2014 r. była to szósta pozycja od końca – razem z Węgrami.

Za nami są Łotwa, Chorwacja, Rumunia i Bułgaria. Przed nami zaś pozostałe kraje regionu (w tym gronie najbogatsze są Czechy – 84 proc. średniej w UE) oraz cała Europa Zachodnia. Pierwsze miejsca w tym zestawieniu zajmują Luksemburg (który jest poza jakąkolwiek konkurencją – 263 proc. średniej w UE), Irlandia (132 proc.) oraz Holandia (130 proc.). W ostatnich latach, od 2008 r., poziom zamożności wzrósł najbardziej w Polsce i na Litwie, spadł zaś najmocniej w Grecji i na Cyprze.

Nieco lepiej Polska wypada pod względem innego miernika bogactwa – poziomu konsumpcji, którzy lepiej odzwierciedla dobrobyt gospodarstwa domowych. W 2014 r. konsumpcja Polaków sięgnęła 74 proc. unijnej średniej (w 2013 r. – 75 proc.). I znaleźliśmy się na 9 miejscu od końca (razem ze Słowenią i Słowacją). Wśród krajów regionu przed nami są tylko Czechy – 75 proc. W Portugalii i Grecji wynosi on 83 proc.

Rozpiętości w poziomie konsumpcji między krajami UE nie są tak duże jak przy PKB per capita. W Luksemburgu wynosi on 140 proc. unijnej średniej, na drugim miejscu plasują się Niemcy – 123 proc. i Austria – 121 proc. W najbiedniejszej Bułgarii – 49 proc.