W Unii Europejskiej bardziej podatny na cybernetyczne zagrożenia jest tylko Luksemburg.
Z najnowszego raportu izraelskiej firmy Check Point wynika, że statystycznie prawie co dziesiąte urządzenie w naszym kraju podłączone do internetu mogło paść ofiarą tzw. incydentu, czyli zostało zainfekowane przez złośliwe oprogramowanie lub stało się celem hakerów.
Eksperci zbadali w sumie 250 mln adresów, które zarejestrowały próby włamań sieciowych i 5,5 mln zainfekowanych już stron. Przekonują, że zabezpieczenia internetowe w naszym kraju są na niskim poziomie, w odróżnieniu od zaawansowania cyberprzestępców. – Ci są wyrafinowani. Większość dzisiejszych ataków internetowych przebiega po cichu i pozostaje niezauważona przez użytkowników. Z prostych wirusów i robaków ataki ewoluowały w bardziej wyrafinowane i złożone, wykorzystujące wiele technik hakerskich naraz – mówi Krzysztof Wójtowicz, szef Check Point Polska.
Według niego ponad 80 proc. pracowników firm nie jest świadomych skali zagrożeń. Dramatyczną sytuację potwierdzają najnowsze badania EY, z których wynika, że jedna trzecia firm nie ma programu śledzenia zagrożeń, a blisko dwie trzecie twierdzi, że zarządzanie zagrożeniami ma w ich przedsiębiorstwie ledwie średni a nawet niski priorytet.
Polskie firmy nie zdają sobie sprawy ze strat poniesionych w związku z incydentem bezpieczeństwa. W tym roku mogą sięgnąć 0,5 mln zł na firmę (70 proc. więcej niż w 2013 r.).