Niskiego wzrostu w przemyśle można się było jednak po części spodziewać. Jak jeszcze miesiąc temu przewidywali analitycy mBanku, „styczeń, ze względu na katastrofalny układ dni roboczych, powinien przynieść zjazd produkcji w okolice zera".
Jak podał GUS, wzrost produkcji sprzedanej odnotowano w 21 (spośród 34) działach przemysłu m.in. w produkcji mebli – o 11,4 proc., rafineriach– o 10,8 proc., wyrobów tekstylnych – o 10,4 proc,. wyrobów z metali – o 7,6 proc., wyrobów z gumy i tworzyw sztucznych – o 6,5 proc., urządzeń elektrycznych – o 5,4 proc. czy pojazdów samochodowych - o 4,5 proc.
Spadek produkcji sprzedanej przemysłu, w porównaniu ze styczniem ub. roku, wystąpił w 13 działach, m.in. w produkcji pozostałego sprzętu transportowego – o 17,7 proc. (w grudniu i listopadzie nastąpił wzrost o ok. 60-70 proc.), metali – o 9,9 proc. czy maszyn i urządzeń – o 8,0 proc.
Stosunkowo słaba też wypadła styczniowa sprzedaż detaliczna. GUS podał, że w styczniu w ujęciu realnym wzrosła ona o 3,1 proc. (w grudniu o 7 proc.), choć oczekiwania rynkowe mówiły o 5,4 proc.
Najmocniej, wśród dużych grup, wzrosła sprzedaż samochodów (o 4,6 proc. wobec wzrostu przed rokiem o 1,5 proc.) oraz żywności (o 2,9 proc. wobec wzrostu o 7,7 proc. przed rokiem. Spadek sprzedaży odnotowano natomiast w grupowaniach „pozostałe" (o 7,9 proc. wobec spadku przed rokiem o 11,3 proc.) i „paliwa stałe, ciekłe i gazowe"(o 0,2 proc. wobec spadku o 7,2 proc.). - Wyhamowanie dynamiki produkcji przemysłowej w styczniu do 1,4 proc. rok do roku jest na pewno po części związane z mniejszą liczbą dni roboczych w porównaniu do grudnia, i ogólnie efektem „poświątecznym" - komentuje Monika Kurtek, główny ekonomista banku Pocztowego. - W tym kontekście gorszy wynik przemysłu nie jest powodem do niepokoju – podkreśla.