Rozczarowujące okazały się także wyniki handlu detalicznego. W styczniu wzrost rok do roku wyniósł w ujęciu realnym 3,1 proc. (w grudniu 7 proc.), podczas gdy rynek oczekiwał 5,4 proc. – Do wyhamowania dynamiki produkcji z pewnością przyczyniła się różnica w liczbie dni roboczych – ocenia Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku. Swoją rolę zapewne odegrało też zamknięcie na koniec 2015 r. budżetu unijnego na lata 2007–2013 – w grudniu firmy i instytucje publiczne dopinały ostatnie projekty, co podbiło wyniki przemysłu i budownictwa. W styczniu tego dopalacza już zabrakło.

– Ale to nie tylko efekty statystyczne. Spowolnienie wzrostu przemysłu sygnalizowały już niskie poziomy wskaźników PMI obserwowane od sierpnia 2015 r. Do tego trzeba dołożyć mało optymistyczne dane z niemieckiego przemysłu, tj. znaczące wyhamowanie wymiany handlowej i produkcji przemysłowej w grudniu, które wskazują na brak perspektyw ożywienia gospodarczego w strefie euro – podkreśla Wojciechowski. – Być może warto teraz ostrożniej oceniać także perspektywy wzrostu gospodarczego w Polsce w 2016 r. – dodaje.

– Oceniamy, że tempo wzrostu PKB w I kwartale wyniesie 3,3 proc. wobec 3,9 proc. w IV kwartale – analizuje Wojciech Matysiak, ekonomista Banku Pekao. – Choć w kolejnych kwartałach oczekujemy stopniowego wzrostu aktywności gospodarczej – dodaje.

Po środowych danych cześć ekonomistów uważa, że RPP może być bardziej skłonna do obniżki stóp procentowych, uznając, że pojawiła się przestrzeń do dalszego łagodzenia polityki pieniężnej.