Tę kontrowersyjną tezę postawili w opublikowanym przez Bank Rozrachunków Międzynarodowych (BIS) artykule Charles Goodhart i Manoj Pradhan.
Dotychczas wśród ekonomistów dominował pogląd, że starzenie się ludności utrwali niskie realne stopy procentowe na świecie. Będzie bowiem skutkowało spadkiem tempa wzrostu gospodarczego i wzrostem oszczędności relatywnie do inwestycji.
Goodhart, profesor ekonomii w Londyńskiej Szkole Ekonomii (LSE) i były członek Komitetu Polityki Pieniężnej, oraz Pradhan, były ekonomista Morgana Stanleya, uważają jednak, że obserwowany w ostatnich dekadach spadek realnych stóp miał podłoże demograficzne. Na globalny rynek pracy weszli pracownicy z Chin i Europy Środkowo-Wschodniej. To obniżyło koszty pracy relatywnie do kosztów kapitału i przy okazji zmniejszyło inwestycje relatywnie do oszczędności. Według Goodharta i Pradhana starzenie się ludności, a dokładnie wzrost tzw. współczynnika zależności demograficznej (stosunku liczby emerytów do liczby pracujących), który już się rozpoczął, będzie miał odwrotne skutki. Narastający niedobór pracowników będzie wywierał presję na wzrost płac, szczególnie że opieka nad starszymi jest pracochłonna. To podbije inflację. Inwestycje wprawdzie zmaleją, w ślad za mniejszym popytem m.in. na nieruchomości, ale oszczędności zmaleją bardziej. Dlaczego? Bo pracujący będą obłożeni coraz większymi podatkami, a jednocześnie będą mogli liczyć na to, że na starość zaopiekuje się nimi państwo. Istnienie sieci zabezpieczenia społecznego to kluczowe założenie autorów. GS