Obecnie taka ulga skierowana jest do osób, które zarabiają, po odliczeniu składek na ubezpieczenia społeczne, do 6,6 tys. zł rocznie. Taka podwyżka kwoty wolnej od podatku przyniesie w tej grupie podatników korzyści do 570 zł rocznie – szacuje „Parkiet". Przykładowo: wedle obecnie obowiązujących reguł osoba, której dochody przed opodatkowaniem wynoszą 8 tys. zł (ok. 10,5 tys. zł brutto), odda fiskusowi ok. 570 zł. Po zmianach (czyli w rozliczeniu rocznym za 2018 r.) jej podatek wyniesie zero złotych.
Takich podatników, którzy nie będą płacić PIT w ogóle, może być nawet 3,3 mln – wynika z danych Ministerstwa Finansów udostępnionych „Parkietowi". Ale to niejedyna grupa, która skorzysta na proponowanych przez resort zmianach. Mateusz Morawiecki zapowiedział bowiem także podniesienie progu, po którego przekroczeniu kwota wolna od podatku jest już stała i wynosi ok. 3091 zł.
Przypomnijmy, że obecnie w przedziale dochodów od 6,6 tys. do 11 tys. zł kwota wolna od podatku maleje stopniowo z 6,6 tys. zł do 3091 zł. Po zmianach przedział dochodów ma wynosić od 8 tys. do 13–14 tys. zł, a kwota wolna będzie spadać sukcesywnie z 8 tys. zł do 3091 zł. Jak wynika z danych resortu finansów, podatników o takich dochodach może być kolejne 3,5–4,5 mln. Z kolei dla osób o dochodach wyższych niż 13–14 tys. zł praktycznie nic się nie zmieni. Do zarobków netto w wysokości 85,5 tys. zł (czyli I próg podatkowy) kwota wolna od podatku będzie stała i wyniesie 3091 zł. Powyżej 85,5 tys. zł rocznie kwota wolna ulegnie stopniowemu zmniejszeniu (do zera), podatnicy zarabiający więcej niż 127 tys. zł nie będą zaś mieli kwoty wolnej.
Wyższa ulga podatkowa oznacza ubytki w kasie państwa. – Każde 1000 zł podwyższenia progu przy malejącej kwocie wolnej kosztuje budżet ponad 300–400 mln zł. Podniesiemy ten próg być może do poziomu 13 tys. zł, może 14 tys. zł, co oznacza kolejny koszt dla budżetu powyżej miliarda złotych – wylicza Morawiecki.