Polega on na tym, że sprzedawca towaru czy usługi na firmowy rachunek dostaje ceny netto, podatek VAT natomiast jest płacony na specjalny rachunek bankowy – rachunek VAT. Nowe rozwiązania mają wejść w życie od 1 kwietnia 2018 r.

Mają one na celu przeciwdziałanie nadużyciom i oszustwom w VAT, eliminując ryzyko znikania podatników wraz z zapłaconym im przez kontrahentów, a nieodprowadzonym do budżetu państwa podatkiem VAT. Ministerstwo Finansów podkreśla, że środki zgromadzone na rachunku VAT będą cały czas środkami należącymi do podatnika, choć będzie je można wykorzystać jedynie na konkretne cele: zapłatę zobowiązania VAT do urzędu skarbowego lub zapłatę kwoty odpowiadającej kwocie VAT z faktury otrzymanej od swojego kontrahenta. Za to organy podatkowe nie będą miały dostępu do tych rachunków, nie będą też oczywiście mogły samodzielnie dokonywać na nich operacji finansowych.

Mechanizm split payment zakłada dobrowolność jego przyjmowania przez firmy, będzie go też można stosować w sposób wybiórczy, czyli np. przy wybranych fakturach czy kontrahentach.

Sami przedsiębiorcy przyjmują propozycję podzielonej płatności z pewnymi obawami. – Z jednej strony daje to pewną ochronę przed oszustami VAT, z drugiej ogranicza płynność firm – wyjaśnia Łukasz Kozłowski, ekspert z Pracodawców RP. – By go stosować, konieczna jest zmiana polityki zarządzania płynnością, co zwykle jest dosyć kosztowne. Dla mniejszych firm niektóre instrumenty finansowe są zaś niedostępne – wyjaśnia Kozłowski.

Mimo tych zastrzeżeń eksperci przewidują, że split payment może się upowszechnić w polskiej przestrzeni biznesowej dosyć szeroko. W praktyce bowiem wiele zależy od dużych firm, w tym tych należących do Skarbu Państwa. – Jeśli one zaczną stosować ten instrument, mniejsi dostawcy nie będą mieli wyboru, będą musieli przejść na split payment – mówi Michał Borowski, z BCC. acw