EKG w Katowicach. Nadążyć za zmianami

Rewolucje technologiczne potrzebują wsparcia państwa, żeby wszyscy na nich skorzystali.

Publikacja: 15.05.2018 07:50

Sławomir Majman, prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych

Sławomir Majman, prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych

Foto: parkiet.com

Rewolucja technologiczna przynosi światu nie tylko nowe rozwiązania i szanse, ale i zagrożenia w postaci zanikających w szybkim tempie zawodów. Rośnie więc ryzyko bezrobocia na dużą skalę, a także – konieczności częstej zmiany zawodów.

Rosnącym wyzwaniem nie jest już, zdaniem ekspertów zgromadzonych w panelu o rewolucji technologicznej na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach, samo odkrycie nowych technologii, tylko znalezienie dla nich zastosowania.

Edukacja, głupcze

– Badania wskazują, że w ciągu czterech–pięciu lat 30 proc. zawodów na świecie zniknie – powiedziała Jadwiga Emilewicz, minister przedsiębiorczości i technologii, zapytana o to, co według niej oznacza rewolucja technologiczna. W konsekwencji rewolucja, która zdaniem minister już z samej definicji jest radykalna, doprowadzi do dalszego obniżenia kosztów produkcji. Będzie możliwe przewidywanie awaryjności, a sama produkcja będzie mniej zasobochłonna.

– Przenosi to nas trochę do średniowiecza, bo tam też były produkty szyte na miarę – zauważyła Emilewicz. Zmiana sposobu produkcji nie pozostanie bez wpływu na wygląd społeczeństwa z powodu właśnie – zanikania zawodów.

– To nakazuje nam kreatywne podejście do edukacji, by rynek był nasycony nie tylko odbiorcami technologii, ale też tymi, którzy są w stanie ją kreować – dodała Emilewicz.

– Rozwoj sztucznej inteligencji jest czymś, czego ja sam nie doceniałem, jaka to szansa dla gospodarki, ale też zagrożenie dla ludzkości. Musimy się spieszyć, by komputery nas nie zaskoczyły, póki mamy jeszcze nad nimi kontrolę – powiedział Tomasz Domogoła, przewodniczący rady nadzorczej spółki TDJ.

Efektem digitalizacji będzie jego zdaniem to, że część miejsc pracy stanie się niepotrzebna. – Może się okazać, że zawód, do którego byliśmy przygotowywani 20 lat, nie będzie już potrzebny, jak kierowca ciężarówki – mówił Domogoła.

Dodał, że początkowo optymistycznie zakładał, że nowe technologie tworzą więcej miejsc pracy, niż ich likwidują, jednak ostatnio spotkał się z badaniami, które dowodzą, że technologie miejsca pracy jednak zabierają. Dlatego jego zdaniem może się okazać, że w 2030 r. dochód gwarantowany będzie standardem w krajach rozwiniętych.

Digitalizacja jest jednak błogosławieństwem w obszarach, które wymagają zarządzania wielką ilością danych, jak farmacja.

– Na początku technologia czytania ludzkiego genomu była skomplikowana i droga, ale w ciągu lat stała się coraz bardziej osiągalna i tańsza – tłumaczyła Gabriele Grum, wiceprezes firmy farmaceutycznej MSD w Europie Środkowo-Wschodniej.

Wyjaśniła, że dziś jest już mnóstwo danych o ludzkim genomie, które można wykorzystać w testach klinicznych, co także zmieniło sposoby odkrywania nowych produktów. Wcześniej wprowadzanie leku na rynek trwało wiele lat. Dziś technologie pozwalają już, by przyglądać się indywidualnemu kodowi DNA pacjenta.

Ale posiadanie tak wrażliwych danych rodzi także odpowiedzialność za ich przechowywanie. – Widzimy też, że ta kwestia dotyka obszarów bezpieczeństwa danych, które musimy zabezpieczać – dodała Grum.

Potrzebny wielki brat

– Zakładanie, że będziemy wykonywać ten sam zawód przez całe życie, jest błędne – przyznała Dominika Bettman, prezeska Siemensa w Polsce. I dodała, że według niektórych prognoz nowe pokolenie będzie zmieniać pracę nawet 30 razy w ciągu życia.

Eksperci zgodzili się, że obecnie rozwój technologiczny nie jest już wyzwaniem, a większym – takie przygotowanie społeczeństwa za pomocą edukacji, by potrafiło nowe technologie wykorzystać.

O tym, że to państwo jest kluczowym inwestorem na rynku technologii, mówił Justin Qyfu Lin, były główny ekonomista i starszy wiceprezes Banku Światowego. Państwo musi przede wszystkim wspierać innowatorów finansowo, by technologie przeszły od pomysłu do rzeczywistości. Jego rolą jest też nauka ludzi, jak mogą nowe technologie wykorzystać, inaczej będą one bezużyteczna.

– Zamówienia publiczne powinny stać się nośnikiem innowacji – przyznała minister Emilewicz. I dodała, że pomoc publiczna jest także ukryta w programach europejskich, którymi dysponuje Polska.

– Nie stać nas na to, aby dać wszystkim po równo. Musimy zdefiniować obszary, gdzie już mamy przewagi konkurencyjne – zaznaczyła minister. ©?

Gospodarka krajowa
Czego boją się polscy ekonomiści? „Czasu już nie ma”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego
Gospodarka krajowa
Kolejni członkowie RPP mówią w sprawie stóp procentowych inaczej niż Glapiński
Gospodarka krajowa
Ireneusz Dąbrowski, RPP: Rząd sam sobie skomplikował sytuację
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Sławomir Dudek, prezes IFP: Polska ma najwyższy przyrost długu w Unii
Gospodarka krajowa
Wydatki świąteczne wciąż rosną, choć wolniej