Na początku lipca GUS oszacował, że inflacja w czerwcu przyspieszyła do 1,9 proc. rok do roku. W piątek zrewidował tamten odczyt, co zdarzyło się dopiero czwarty raz, od kiedy przed niemal trzema laty zaczął publikować tzw. szybkie szacunki CPI. Rewizja zrównała czerwcowy odczyt tego wskaźnika z medianą szacunków ekonomistów ankietowanych przez „Parkiet".
Do przyspieszenia rocznej inflacji w czerwcu przyczynił się przede wszystkim wzrost cen paliw. Podrożały one o 15,2 proc. rok do roku, po 9 proc. w maju. Jednocześnie wzrost cen żywności zwolnił z 3,2 proc. rok do roku w maju do 2,7 proc. w czerwcu.
Ekonomiści szacują, że inflacja bazowa, nieobejmująca cen żywności i energii, a przez to lepiej oddająca tendencje cenowe w krajowej gospodarce, wyniosła w czerwcu 0,5–0,6 proc. rok do roku, po 0,5 proc. w maju. O tym, że w Polsce wciąż nie ma presji inflacyjnej rodzimego pochodzenia, świadczy również to, że inflację napędzają głównie ceny towarów. Podrożały one w czerwcu o 2,2 proc. rok do roku, po 1,8 proc. w maju. Ceny usług wzrosły o 1,4 proc. rok do roku, po 1,3 proc. w maju.
Zdaniem ekonomistów te same czynniki, które w ostatnich miesiącach podbijały dynamikę CPI, w kolejnych miesiącach zaczną ją tłumić. W szczególności żywność w związku z wysoką bazą dla porównań rok do roku będzie drożała coraz wolniej. Część ekonomistów sądzi, że inflacja może przyspieszyć jeszcze w lipcu, inni uważają, że szczyt wyznaczyła już w czerwcu.