A czy jest możliwe, że dość znaczący wzrost płacy minimalnej zachęci część biernych zawodowo do powrotu na rynek pracy i w efekcie złagodzi niedobór pracowników, na który skarżą się firmy?
Wzrost płacy minimalnej na pewno zmotywuje część osób do wejścia na rynek pracy, ale z drugiej strony trzeba mieć świadomość, że część osób nie będzie w stanie znaleźć legalnego zatrudnienia. Tym bardziej że w kolejnych latach koszty pracy wzrosną także w związku z tworzeniem PPK. W tym sensie płaca minimalna nie chroni pracowników najsłabszych spośród najsłabszych, czyli tych, którzy są w szarej strefie.
Można argumentować – choć to kontrowersyjna teoria – że wymuszany administracyjnie wzrost kosztów pracy przyspieszy wzrost produktywności w gospodarce. Przedsiębiorstwa będą miały większą motywację, żeby inwestować w maszyny, automatyzację itp., a jednocześnie pracownicy będą przesuwali się z mało wydajnych firm do bardziej wydajnych, które mogą sobie pozwolić, żeby więcej płacić.
Tak, teoretycznie wzrost płac może sprzyjać wzrostowi produktywności. Ale nie jest dla mnie jasne, jak silnie ten mechanizm może działać w Polsce w kontekście dość dużej szarej strefy, stanowiącej około 20 proc. PKB. Lepiej szukać innych sposobów na pogodzenie interesów pracowników i pracodawców. Np. w Norwegii w ogóle nie ma ogólnokrajowej płacy minimalnej. Płace są ustalane w dialogu między pracownikami a pracodawcami. W Polsce też warto byłoby wzmocnić instytucję ochrony pracownika, Inspekcję Pracy oraz związki zawodowe, które zanadto zajmują się polityką, a nie tym, czym powinny.
Podwyżka płacy minimalnej zwiększy dochody osób, które mają największą skłonność do konsumpcji, tzn. wydają największą część swoich zarobków. Czy można oczekiwać, że wzrost tej płacy przełoży się na popyt konsumpcyjny i w efekcie na inflację?
Trzeba tu rozróżnić inflację popytową od inflacji podażowej napędzanej wzrostem kosztów. Jeśli chodzi o tę drugą, to planowany na 2019 r. wzrost płacy minimalnej jest zgodny z średnim tempem wzrostu wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw. I dotąd mimo tego wzrostu wynagrodzeń inflacja praktycznie stoi w miejscu. Jeśli zaś chodzi o inflację popytową, to trzeba pamiętać o tym, że pracownicy otrzymujący płacę minimalną konsumują dużo dóbr importowanych, których ceny podlegają dużej presji związanej z globalizacją.