Indeks cen producentów (PPI), jak podał w środę GUS, wzrósł w sierpniu o 3 proc. rok do roku, po zwyżce o 3,4 proc. w lipcu. To oznacza, że wzrost PPI zwolnił drugi miesiąc z rzędu. Wcześniej przyspieszał, a wielu ekonomistów uważało, że jest to zwiastun przyspieszenia wzrostu cen konsumentów, czyli tradycyjnie rozumianej inflacji. To jest już scenariusz nieaktualny?
To już się stało. PPI przekłada się na indeks cen konsumpcyjnych (CPI) z dwumiesięcznym opóźnieniem. Przyspieszenie inflacji PPI wiosną przyczyniło się do wzrostu inflacji CPI latem.
A teraz PPI sygnalizuje, że inflacja CPI, która od trzech miesięcy jest na poziomie 2 proc. rocznie, wyhamuje?
Tak. Podzielamy dominujący wśród ekonomistów pogląd, że inflacja CPI w tym roku wyższa już nie będzie. W kolejnych miesiącach wyhamuje z powodu wysokiej bazy odniesienia w przypadku części cen. Ale to nie znaczy, że w Polsce nie narasta presja inflacyjna. Z naszej analizy wynika, że inflacja bazowa (nieobejmująca cen energii i żywności – red.), oczyszczona dodatkowo z tych składowych, które nie reagują na krajową lukę popytową (różnicę między potencjalnym a faktycznym wzrostem PKB – red.) ani na wzrost wynagrodzeń, przyspiesza stopniowo już od początku 2017 r. W sierpniu, za podstawę biorąc wskaźnik HICP (zharmonizowany indeks cen konsumpcyjnych, obliczany według jednakowej metodologii we wszystkich krajach UE – red.) wyniosła 2 proc.