W ujęciu rok do roku zatrudnienie zwiększyło się o 3,2 proc., najmniej od grudnia 2016 r. Ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści przeciętnie spodziewali się powtórki sierpniowego odczytu, gdy zatrudnienie wzrosło o 3,4 proc. rok do roku.
Wzrost zatrudnienia w ujęciu rocznym zwolnił już trzeci raz z rzędu. To pierwszy taki przypadek od przełomu 2012 i 2013 r. W I połowie roku dynamika zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw utrzymywała się na poziomie 3,7 proc. rok do roku.
- Spowolnienie tempa wzrostu zatrudnienia było i jest naszym scenariuszem bazowym. Wskazywaliśmy jednak, że przyczyną są raczej czynniki podażowe związane z niedoborem pracowników, co wydłuża czas zapełniania wakatów. Z tego względu należałoby się raczej spodziewać powolnego opadania, a nie solidnego ruchu w dół – ocenili w komentarzu ekonomiści mBanku. To, że wzrost zatrudnienia hamuje wyraźniej, niż oczekiwano, może jednak sugerować, że słabnąć zaczął również popyt na pracę.
Z taką interpretacją sytuacji na rynku pracy zgodne jest także malejące tempo wzrostu płac. Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw zwiększyło się we wrześniu o 6,7 proc. rok do roku, po zwyżce o 6,8 proc. w sierpniu. Ankietowani przez „Parkiet” Ekonomiści przeciętnie spodziewali się powrotu dynamiki płac do 7,1 proc. rok do roku. W I połowie roku rosły one bowiem średnio w tempie 7,2 proc. rok do roku.
- W naszej ocenie coraz słabsze wyniki są efektem mniejszych podwyżek w sektorach usługowych (tj. transport, administracja oraz handel detaliczny). Najprawdopodobniej wygasa również trend wzrostowy w budownictwie i inżynierii lądowej z uwagi na pogorszenie się wyników przedsiębiorstw działających w sektorze – skomentował Jakub Rybacki, ekonomista ING Banku Śląskiego.