Sprzedaż detaliczna wzrosła we wrześniu w ujęciu realnym o 3,6 proc. rok do rok wobec 6,7 proc. w sierpniu – podał w piątek GUS. To wynik mocno poniżej konsensusu prognoz rynkowych wynoszących 6,2 proc. i najniższy odczyt od 2,5 roku.
Ucieczka przed normami
Szczególnie rozczarowująca okazała się sprzedaż samochodów, która spadła aż o 4,3 proc. w porównaniu z wrześniem zeszłego roku. Jeszcze w lipcu i sierpniu notowano w tej kategorii dwucyfrowy wzrost. – Takie wahania były efektem wchodzących w życie 1 września tego roku nowych norm emisji spalin – zauważa Krystian Jaworski, starszy ekonomista Credit Agricole Bank Polska. Inaczej mówiąc, firmy, chcąc unikać dodatkowych obowiązków związanych z nowymi przepisami, latem na gwałt kupowały auta, by ograniczyć zakupy na początku jesieni. – Co ważne, ponowne przyspieszenie wzrostu sprzedaży w branży motoryzacyjnej nie zrealizuje się naszym zdaniem z miesiąca na miesiąc – dodaje Jaworski. Tym samym słabe wyniki w tej kategorii będziemy obserwować jeszcze przez jaki czas.
Wygaszanie euforii konsumenckiej
We wrześniu spadła także sprzedaż detaliczna żywności – o 0,9 proc. rok do roku, co wskazuje, że Polacy już więcej na jedzenie wydawać nie będą. Z kolei sprzedaż odzieży i obuwia wzrosła o 8,9 proc., ale to niewiele w porównaniu z ponad 30-proc. wzrostem we wrześniu 2017 r. – W ubiegłym roku zimny wrzesień zachęcił do dużych zakupów w ramach kolekcji jesiennej, w tym roku było zbyt ciepło, by o tym myśleć – wyjaśnia Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP.
Interesujące są też wyniki w kategorii meble, RTV i AGD. – To swoisty barometr nastrojów konsumenckich, a sprzedaż w tej grupie wzrosła we wrześniu tylko o 2,8 proc. rok do roku wobec 9,1 proc. w sierpniu – komentuje Piotr Piękoś, ekonomista Pekao. – Takie spowolnienie dynamiki może sugerować wygaszanie towarzyszącej nam już dość długo konsumenckiej euforii – dodaje. Ekonomiści podkreślają, że rozczarowujące wyniki wrześniowej sprzedaży detalicznej da się w mniejszym lub większym stopniu wytłumaczyć efektami pogodowymi, statystycznymi czy regulacyjnymi. Ale i tak stanowią pewien sygnał ostrzegawczy nadchodzącego spowolnienia konsumpcji gospodarstw domowych.
– Spadek dynamiki sprzedaży detalicznej wpisuje się w nasz średnioterminowy scenariusz spowolnienia konsumpcji ze względu na wyhamowywanie wzrostu zatrudnienia i w konsekwencji wolniejszy wzrost funduszu płac, co osłabi wsparcie dla siły nabywczej konsumentów – mówi Piękoś.