Dziś składki na ZUS płacimy od wynagrodzeń do poziomu 30-krotności prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego w gospodarce narodowej na dany rok kalendarzowy. Tak ustalona kwota daje w 2018 r. sumę 133 290 zł. To limit roczny, brutto. To, co zarobimy do tej kwoty, jest obłożone składkami na ZUS. To co powyżej – już nie.
Rząd chciał znieść to ograniczenie już z początkiem tego roku. Likwidacja progu odcięcia miała objąć 350 tys. najlepiej zarabiających podatników. Rząd szacował, że tylko w 2018 r. dałoby to kasie państwa dodatkowo aż 5,4 mld zł. I to po uwzględnieniu związanych z tą zmianą spadków wpływów z podatków dochodowych oraz składek na ubezpieczenie zdrowotne.
Nowelizację ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych znoszącą próg odcięcia składek przyjął parlament, były jednak wątpliwości co do poprawności głosowań w Senacie. Wzięła w nich udział liczba senatorów niższa od wymaganej. Rząd pominął też w czasie konsultacji projektu opinię związków zawodowych i organizacji pracodawców. To ostatnie sprawiło, że prezydent odmówił podpisania ustawy i skierował ją do Trybunału. Zarzucił, że pominięcie w konsultacjach strony społecznej naruszyło konstytucyjne zasady państwa prawnego.
W środowym wyroku Trybunał Konstytucyjny oddalił zarzuty prezydenta. Nie dopatrzył się w nich naruszenia konstytucji. Uznał wprawdzie, że konsultacje projektu z partnerami społecznymi, czyli ze związkowcami i pracodawcami, zostały mocno okrojone, ale skala tego ograniczenia nie była na tyle duża, by można było na tej podstawie orzec naruszenie konstytucji. Trybunał przekonywał, że organizacje pracodawców i związki zawodowe mogły zgłaszać uwagi do projektu m.in. w czasie prac parlamentarnych nad nowymi przepisami. I część z nich to zrobiło.
Złamania konstytucji Trybunał doszukał się natomiast w przebiegu senackich prac nad nowelizacją ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych. Chodzi o to, że w kluczowym głosowaniu wzięło udział jedynie 48 na 100 senatorów. Tym samym zabrakło kworum. Stało się tak dlatego, że senatorowie opozycji przed głosowaniem wyjęli swoje karty z czytników i nie wzięli w nim udziału. Senatorowie PiS uznali to za obstrukcję. Twierdzili, że skoro opozycja była na sali, to nawet jeśli nie głosowała, należy ją uwzględniać przy ustalaniu kworum. Mimo protestów opozycji marszałek Senatu uznał, że ustawa została uchwalona prawidłowo.