Do takich wniosków prowadzą badania Eevy Keroli, ekonomistki z Banku Finlandii. W opublikowanym pod koniec grudnia artykule Kerola twierdzi, że realne (skorygowane o wpływ zmian cen) tempo wzrostu PKB Chin w III kwartale 2018 r. mogło wynosić niewiele ponad 3 proc. rok do roku, podczas gdy na początku 2017 r. było bliskie 7 proc. Dla porównania, realny PKB Polski od połowy 2017 r. stale rósł w tempie 5 proc. rok do roku.
Według danych chińskiego Narodowego Urzędu Statystycznego (NBS), tempo wzrostu tamtejszej gospodarki od początku 2015 r. oscyluje w granicach 6,5-7 proc. rok do roku. „Oficjalne realne tempo wzrostu PKB Chin było w ostatnich latach zaskakująco stabilne. A ponieważ dane te wpływają zarówno na analizę polityki gospodarczej Chin, jak i na decyzje tamtejszych władz, w przypadku tak dużej gospodarki mają bardzo poważne implikacje międzynarodowe" – zauważyła badaczka z banku centralnego Finlandii.
Podejrzenia, że oficjalne chińskie statystyki są w najlepszym przypadku nierzetelne, a w najgorszym po prostu zmanipulowane, ekonomiści mają co najmniej od dwóch dekad. Podziela je zresztą część chińskich urzędników. Według ujawnionej przez portal Wikileaks notatki amerykańskiego Departamentu Stanu obecny premier ChRL Li Keqiang w 2007 r., pełniąc inną funkcję, powiedział ambasadorowi USA, że takie dane, jak produkcja energii elektrycznej, podaż kredytu oraz wolumen kolejowych przewozów towarowych, dają bardziej wiarygodny obraz koniunktury w Chinach, niż dynamika PKB. Ta wypowiedź stała się zresztą podstawa dla alternatywnej, nieoficjalnej miary tempa rozwoju Chin, znane jako wskaźnik Li Keqianga.
Uwagę Keroli wzbudziło to, że mniej więcej od 2012 r. realne tempo wzrostu PKB jest stale bardzo bliskie celom, jakie co roku formułuje Rada Państwa. A ponieważ nominalne tempo wzrostu PKB fluktuowało w tym czasie między 6 a 12 proc., ekonomistka podejrzewa, że NBS niewłaściwie oblicza tzw. deflator, czyli miarę inflacji, którą stosuje do skorygowania wzrost PKB o wpływ zmiany cen.
Badaczka z Banku Finlandii skonstruowała kilka alternatywnych deflatorów, wykorzystując m.in. oficjalne sektorowe wskaźniki inflacji (dla przemysłu, usług, rolnictwa i budownictwa) oraz inne dostępne indeksy cen.