Minister finansów Teresa Czerwińska po kilku tygodniach milczenia zabrała w poniedziałek głos. – Pogłoski o mojej dymisji są mocno przesadzone, premier już zabrał głos w tej sprawie, temat jest zamknięty – powiedziała dziennikarzom w czasie konferencji na Uniwersytecie Warszawskim. Premier Mateusz Morawiecki informacje o odejściu Czerwińskiej, o czym spekulowano przez kilka dni, nazwał burzą w szklance wody, choć zapowiedział kolejne „dyskusje" z szefową resortu finansów.
Dyskusje te dotyczyć mają tego, jak „piątkę" PiS, której koszty są szacowane na ponad 40 mld zł rocznie, zmieścić w przestrzeni finansów publicznych. – Zdecydowaliśmy się na zwiększenie deficytu budżetowego do 2, może nawet 3 proc. PKB – mówił w weekend Morawiecki. Choć zastrzegł, że rząd będzie się starał, żeby deficyt nie przekroczył 3 proc., tak by nie naruszać unijnych reguł.
– Chciałabym zrobić wszystko, by deficyt sektora finansów publicznych nie przekroczył 3 proc. PKB – podkreślała też w poniedziałek minister Czerwińska. – Reguły fiskalne dają bardzo dużą możliwość, by zastosować pakiet luzowania ilościowego – myślę o stabilizującej regule wydatkowej i o 3-proc. deficycie. To jest wystarczające do tego, by pobudzać koniunkturę w okresie spowolnienia – zaznaczyła. Za pakiet luzowania ilościowego uznała przedstawioną właśnie „piątkę" PiS, w tym obniżenie klina podatkowego, na czym jej najbardziej zależało. Dodała, że MF szuka możliwości sfinansowania tych propozycji, przeglądając stronę wydatkową i dochodową budżetu państwa.
Deklaracje minister o trzymaniu finansów publicznych w wyznaczonych regułach są bardzo istotne dla rynków. Grupa ekonomistów wystosowała w poniedziałek list otwarty „do polityków i obywateli o rozwagę i poszanowanie zasad stabilizacji w finansach publicznych" o tytule „Wygrana nie za każdą cenę".
„Nadmierny wzrost wydatków może mieć charakter strukturalny, trudny do usunięcia. W efekcie istnieje bardzo poważne ryzyko przekroczenia przez deficyt sektora finansów publicznych 3 proc. PKB już w roku przyszłym i dalszego znacznego wzrostu deficytu po roku 2020, tym silniejszego, im głębsze będzie cykliczne spowolnienie wzrostu gospodarczego" – czytamy m.in. w liście. Ekonomiści piszą też: „trudno nam wyobrazić sobie, by ktoś z polityków mógł świadomie lekceważyć takie niezbyt przecież odległe w czasie skutki nielimitowanego wzrostu wydatków".